Nowy początek w mediach publicznych świętowano w Belwederze. Udział wzięli: prezydent RP, członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz wszyscy członkowie rad nadzorczych spółek radiowych i telewizyjnych, którym uroczyście wręczone zostały nominacje. Zarówno prezydent jak i Danuta Waniek, przewodnicząca KRRiTV, namawiali, by już więcej nie ulegać politycznym naciskom, by skończyć z partyjnym manipulowaniem radiem i telewizją, co było udziałem wszystkich ekip. Nowa przewodnicząca niewątpliwie stara się, aby w mediach publicznych, zwłaszcza zaś w telewizji, która znajduje się pod szczególnym politycznym nadzorem, było inaczej. Na razie inicjatywy Danuty Waniek, by partie podpisywały po wyborach porozumienie, że nie będą naciskać na media publiczne, czy listy do kongresu SLD, aby pozwolił na odpartyjnienie mediów, nie spotkały się z żadnym odzewem.
To prawda, że nowa rada nadzorcza TVP została wybrana według mniej partyjnego klucza, ale trudno jeszcze powiedzieć, czy rzeczywiście gromadzi bezpartyjnych fachowców, ludzi społecznego zaufania (niektórzy jej członkowie mają zresztą aż nazbyt widoczne polityczne barwy). Natomiast sam fakt, że przed radą postawiono – publicznie i po wielekroć – jedno zadanie: odwołanie prezesa telewizji publicznej Roberta Kwiatkowskiego, uwikłał ją w politykę, zanim się jeszcze zebrała na pierwszym posiedzeniu. Zapewne Robert Kwiatkowski będzie musiał odejść, ale w obecnej sytuacji jego odwołanie nie będzie postrzegane jako samodzielna decyzja nowej rady nadzorczej, lecz właśnie wynik politycznych nacisków. A jeżeli rada prezesa nie odwoła, co też zdarzyć się może, czy będzie to oznaczać, że to gremium jest politycznie niewłaściwe? A co będzie z kolei, jeżeli odwoła, a nowego prezesa nie wybierze, gdyż nie jest to takie proste (trzeba zgromadzić w radzie dość dużą liczbę głosów dla odwołania, a jeszcze więcej dla powołania)?