Archiwum Polityki

Ochotniczka z labradorem

Jak się okazuje, skuteczny strażak-ratownik niekoniecznie musi być mocno zbudowanym mężczyzną. W gdańskiej grupie poszukiwawczo-ratowniczej, która z sukcesami pomagała ofiarom trzęsienia ziemi w Algierii, znalazła się kobieta, a właściwie dziewczyna. 20-letnia Joanna Hewelt, studentka inżynierii środowiska na Politechnice Gdańskiej, od 1998 r. działa w grupie ochotniczej przy Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. Jest przewodniczką Huga, psa ratowniczego rasy labrador. Wyjazd do Algierii był ich pierwszą tego typu misją zagraniczną. Joanna Hewelt nie była jednak zaskoczona, że została wybrana do akcji. Mimo młodego wieku jest jedną z najdłużej działających w grupie osób. – Nasze kompetencje są weryfikowane na bieżąco. Chodzi przede wszystkim o psa, którego umiejętności muszą być potwierdzane certyfikatami. Także my, przewodnicy, cały czas przechodzimy różne treningi i kursy. Ochotniczka przyznaje, że działalność w Straży Pożarnej wymaga ogromnego zaangażowania i samozaparcia: – Ale ja sobie nie wyobrażam innego życia. W tym się spełniam. Chciałabym w przyszłości związać się z ratownictwem zawodowo. Joanna ma takie plany, chociaż wie, że praca, o której marzy, nie jest ani łatwa, ani bezpieczna. Po powrocie dużo czasu na odpoczynek nie było. Joanna Hewelt i Hugo niemal od razu pojechali do Żagania na międzynarodowe manewry grup poszukiwawczo-ratowniczych.

Polityka 23.2003 (2404) z dnia 07.06.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 19
Reklama