Miłosne zachowania z punktu widzenia natury wydają się rozrzutne – ileż bowiem czasu i zachodu zabierają flirty, umizgi, zaloty. Aliści ich powszechność w naturze dowodzi wagi miłości dla przetrwania gatunku. Korzystając z nowoczesnych technik obrazowania procesów zachodzących w mózgu uczeni dobierają się do tajników miłosnych pasji, porównują je z innymi emocjami, manipulują, symulują. Badania takie nie różnią się zasadniczo od badań nad umysłem, pamięcią lub świadomością.
Psychiczne uzależnienie
„Rozum i miłość nie są dobrymi kompanami” – pisał Szekspir. Rzeczywiście, miłość romantyczna jest uczuciem spontanicznym, płomiennym, nie poddającym się kontroli woli i umysłu. Badacze brytyjscy Andreas Bartels i Semir Zeki z University College London w Wielkiej Brytanii, posługując się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI – techniką wizualizacji opisaną w artykule „Zachodzą w głowę”, POLITYKA 22/02), zbadali neuronalne mechanizmy leżące u podstaw miłości romantycznej. W tym celu wybrano 17 heteroseksualnych młodych osób obojga płci różnych ras, które deklarowały się jako szaleńczo zakochane. Podczas doświadczenia pokazywano im fotografie ich obiektów miłości oraz zdjęcia neutralnych przyjaciół (tej samej płci co obiekt miłości) i badano ich reakcje fizjologiczne oraz aktywność mózgu. Wizerunki ukochanych osób wzbudzały u nich przypływ miłosnych uczuć i umiarkowane pobudzenie seksualne oraz wzrost przewodnictwa skóry, czemu towarzyszyły charakterystyczne zmiany aktywności mózgu, odmienne od obserwowanych podczas innych emocji. (Fotografie przyjaciół nie wywoływały podobnych reakcji). U zakochanych uaktywniały się wówczas obustronnie części kory mózgowej, zwane wysepką i przednią korą obręczową, które uczestniczą w wizualnym przetwarzaniu emocji i ich świadomej samoocenie, oraz podkorowe zwoje podstawy mózgu, które uczestniczą w emocjach, czynnościach ruchowych i w ich planowaniu.