Rosją rządzi dzisiaj z Moskwy petersburżanin Władimir Putin, który jeszcze wczoraj opowiadał się za Leninem i Stalinem, a dziś widzi przyszłość kraju w nawiązywaniu do dziedzictwa Piotra I. Wspomnijmy więc ku przestrodze, że Piotr Wielki był także pozytywnym bohaterem rosyjskich marksistów, następnie bolszewików i wreszcie Stalina. Ten ostatni zmienił potem preferencje i po 1945 r. uznawał już oficjalnie za swego protoplastę Iwana Groźnego.
Bolszewicy, jak wiadomo, 18 marca 1918 r. przeprowadzili się z Piotrogrodu do Moskwy i przenieśli tam stolicę. Niektórzy sądzą, iż sprzeniewierzyli się tym samym dziełu europeizacji Rosji, zapoczątkowanemu przez Piotra, potwierdzili natomiast swe skłonności zaściankowo-słowianofilskie. Nic bardziej mylnego. Stolicę przenieśli dlatego, iż obawiali się burżuazyjnego desantu morskiego na Piotrogród. A choćby nawet zostawili ją tam, gdzie była od 1712 r., to i tak ich działalność miałaby znamiona petersbursko-moskiewskie. Udało im się bowiem zespolić najgorsze elementy tradycji obu stolic: petersburski imperializm w polityce zagranicznej i moskiewski brak szacunku dla cywilizacji w polityce wewnętrznej.
Trzysta lat nie jest wiekiem zbyt imponującym jak na stołeczny gród rosyjski. Cóż to bowiem za metropolia, która powstała 200 lat po odkryciu Ameryki? A już siedemset lat przed założeniem nad Newą północnej stolicy istniało na terytorium Starej Rusi – obejmującej dzisiejsze tereny Rosji, Ukrainy i Białorusi – około stu pięćdziesięciu drewnianych grodów: Kijów, Czernihów, Połock, Mińsk, Psków, Suzdal, Włodzimierz nad Klaźmą, Nowogród, Riazań, Smoleńsk... Ich sędziwość sprawia, że nawet Moskwa, wspomniana po raz pierwszy w ruskich źródłach historycznych przy dacie 1147 r., wypada młodo.
Terror, czystki i blokada
Miasto kilka razy w dziejach zmieniało nazwę.