Kiedy rak przestanie zabijać? Gdy człowiek zabije raka, a w najlepszym razie skutecznie powstrzyma jego rozwój. Taką szansę daje coraz lepsze poznanie genetycznej natury nowotworów. Dla powodzenia terapii ważniejsze znaczenie niż sama lokalizacja guza będą miały zmiany genetyczne, które doprowadziły do choroby. Pacjentom przestaną wypadać włosy po silnym działaniu chemii, nie będą wiecznie zmęczeni i narażeni na banalne infekcje, z którymi nie potrafi sobie dziś poradzić ich osłabiony układ odporności. Onkolog nie będzie się musiał głowić, jak uśmierzyć fizyczny i psychiczny ból chorego. Po prostu już na samym początku choroby wykryje w komórkach guza kilka nieprawidłowych genów, wyjmie z apteczki odpowiedni rodzaj przeciwciał lub innych substancji i poda je pacjentowi. Składniki koktajlu dotrą dokładnie tam, gdzie mają uderzyć – w raka.
– Dzisiejszy postęp w leczeniu nowotworów nazwałbym początkiem nowej ery, gdy skuteczne leki będą precyzyjnie działać na starannie wyselekcjonowaną grupę pacjentów. Ale na razie mamy tylko wstępne spojrzenie na to, jak ostatecznie pokonać raka – studzi optymizm Brian Druker z Oregon Health Sciences University w Portland, uhonorowany w ubiegłym tygodniu podczas dorocznego kongresu Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ASCO) najbardziej prestiżową nagrodą w onkologii – im. Davida Karnofskiego. Otrzymał ją za odkrycie Glivecu – pierwszego leku, którego większość lekarzy nie waha się nazwać przełomem w walce z rakiem, choć jest on na razie skuteczny tylko w leczeniu przewlekłej białaczki szpikowej i rzadkiego nowotworu przewodu pokarmowego o nazwie GIST.
Po dwóch latach stosowania Glivecu widać jednak, że wytyczył on zupełnie nowy kierunek w poszukiwaniach skutecznej terapii nowotworów.