Tytuł najnowszej płyty Annie Lennox „Bare” w prostym przekładzie znaczyłby „naga”. I rzeczywiście, obnażona artystka patrzy na nas smutno z okładki. Teksty piosenek odkrywają sens głębszy i inny zarazem: oto moje emocje, nie mam nic do ukrycia. W utworze „Bitter Pill” (gorzka pigułka) Annie śpiewa o trudnym do zniesienia stanie depresji i większość rzeczy zamieszczonych na tej płycie utrzymana jest w takim właśnie ponurym nastroju. Smutnemu i refleksyjnemu przesłaniu tekstów towarzyszy, jak prawie zawsze w przypadku Annie Lennox, wyrafinowana muzyka, którą można lokować gdzieś na pograniczu łagodnego soulu i rockowej ballady. Być może fani brytyjskiej piosenkarki poczują się nieco zawiedzeni, bo nie znajdą tu tak wystrzałowych przebojów jak te z jej pierwszego solowego albumu „Diva”, co jednak nie znaczy, że „Bare” świadczy o regresie czy braku pomysłów. Jest to płyta po prostu trudniejsza, znamionująca kolejny zwrot w karierze i wybór czegoś zupełnie innego niż to, co zwyczajowo nazywamy muzyką rozrywkową.
M.P.
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe