Archiwum Polityki

Globalny Harry

Światowa premiera kolejnej części przygód młodego czarodzieja i jego przyjaciół przerosła wszelkie oczekiwania: już w tej chwili mówi się o tym, że „Harry Potter i Zakon Feniksa” to najlepiej sprzedająca się książka w historii.

W nocy z ostatniego piątku na sobotę w całej Anglii w gigantycznych kolejkach stanęli ci wszyscy, dla których historia stworzona przez Joanne K. Rowling to coś więcej niż tylko przyjemna, kolejna lektura. Jakby przeczuwając to zainteresowanie, sprzedawcy prześcigali się w pomysłach, jak zwabić właśnie do siebie wyznawców kultu Harry’ego. Oddział marketu WHSmith, znajdujący się na stacji kolejowej Kings Cross (tej, z której w powieści mały czarodziej wyjeżdża do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie), zorganizował sprzedaż, inspirując się opowieścią, na peronie 9 i ?. Inna sieć sklepów umieściła w swoich witrynach gigantyczne czarne oprawki okularów kojarzące się z głównym bohaterem, a do klasycznych rekwizytów należały także miotły i stroje czarodziejów. Gadżety nie były potrzebne w Edynburgu – tam bowiem pojawiła się sama autorka książki. – Gdy ukazywała się poprzednia książka, patrzyłam na to szaleństwo z przerażeniem, tym razem po prostu cieszę się, że to, co robię, budzi takie zainteresowanie – mówiła Joanne K. Rowling.

Potteromania dała o sobie znać także w innych krajach. Premier Nowej Zelandii Helen Clark przyłączyła się do 27-godzinnego głośnego czytania powieści, a w Nowym Jorku dyrektor największej tamtejszej biblioteki w białych rękawiczkach wyniósł podpisany przez autorkę egzemplarz z opancerzonego samochodu. Nawet we Francji, która dosyć opornie podchodzi do angielskiej literatury, w największej paryskiej księgarni z książkami anglojęzycznymi zamówiono rekordową liczbę 3 tys. egzemplarzy. Polacy na tym tle wypadają dość wstrzemięźliwie: znana warszawska księgarnia Odeon postanowiła sprzedawać kilkadziesiąt egzemplarzy w sobotę rano, bo sprzedaż – dozwolona od pierwszej w nocy (czyli północy wedle czasu angielskiego) – większego sensu nie miała.

Polityka 26.2003 (2407) z dnia 28.06.2003; Społeczeństwo; s. 88
Reklama