Archiwum Polityki

Noże w wodzie

Dla kogo kręcić filmy: dla milionów czy tysięcy? Ma być wielka sztuka czy komercja? W dorosłym kinie nie wychodzi ani jedno, ani drugie, zniknął cały system odniesień artystycznych, moralnych, ekonomicznych. Najmłodsi reżyserzy, studenci łódzkiej szkoły filmowej, desperacko szukają swojej drogi.

Łódzką Filmówkę opuszcza kolejne pokolenie reżyserów wyhodowanych w tym elitarnym laboratorium sztuki. Nie idą zwartą ławą, ich filmy nie niosą spójnego przesłania. Idą samotnie, nieufnie, po omacku, wprost w druzgocące kleszcze telewizyjnych słupków oglądalności. Do strachu przed niemożnością własną dołożyć należy strach, że ze względu na umierającą kinematografię polską nigdy nie będzie można zrobić dorosłego filmu. A także, choć w zdecydowanie mniejszym stopniu, że nikt nie będzie chciał tego filmu oglądać.

Uczciwie

Kiedy Anna Kaplińska zaczęła myśleć o reżyserii, kino jeszcze miało zmieniać rzeczywistość. Kaplińska, rocznik 1971, polonistka i reżyserka, warszawianka, pierwsze świadome filmy obejrzała w słynnym DKF u Jolanty Słobodzian, dla której kino było prawie religią. Był 1989 r. i Słobodzian szczepiła w słuchaczach odpowiedzialność za nowy kraj, namawiała do budowania. Życiem i kinem. Zapraszała twórców: Wajdę, Kieślowskiego, Łozińskiego, Królikiewicza. I oni dawali impuls. Łoziński w czasie swoich warsztatów tłumaczył: Coś nie daje ci spokoju? Weź kamerę, zrób film. Grzegorzek: Otwórz się, pamiętaj, kim jesteś i jaki jesteś. Królikiewicz: Pamiętaj, że robienie filmu to wybór moralny. Nie ma taryfy ulgowej. Weź potężny zamach. Kaplińska, teraz na czwartym roku, zamach ogranicza do spraw kameralnych, do małych, prywatnych historii.

– Moje filmy mają być jak wysyłane do przyjaciółek listy, nad którymi można się wzruszyć i popłakać. Myślę, że to najuczciwsze. Nie zaprzątam sobie głowy, czy zapiszę się w historii kina złotymi zgłoskami. Znalazła w szkole operatorów, z którymi chce pracować w przyszłości, udało jej się zdobyć dofinansowanie trzeciorocznego dokumentu i nie jest pesymistką. – Wszyscy dokoła narzekają, ale nie każdy przyzna, że film offowy „Głośniej od bomb” Wojcieszka wytrącił z ręki argumenty, że nie można w tym kraju zrobić filmu.

Polityka 26.2003 (2407) z dnia 28.06.2003; Kultura; s. 54
Reklama