Archiwum Polityki

Koniec człowieka

Dokładniej: koniec człowieka Zachodu i koniec społeczeństwa liberalnego. Tego, które zrodził Paryski Maj 1968 r. („zabrania się zabraniać”) i bunt przeciwko kapitalistycznemu wyścigowi szczurów. Michel Houellebecq w „Cząstkach elementarnych” nie zostawia suchej nitki na tym ruchu dążącym do nowego społeczeństwa. Metoda pisarza jest skuteczna: opowiada, co stało się z dziećmi pokolenia Maja ’68 i z ich rodzicami. Tak, ruch dopiął swego, ale kosztem straszliwych zniszczeń tkanki społecznej.

Nic lepiej nie oddaje tego kryzysu niż seksualna apokalipsa, jaka spada na bohaterów powieści. W książce roi się od „momentów”, ale to nie jest pornografia. Seks jest tu metaforą stanu niemożności porozumienia się, przeżywania uczuć, przełamania izolacji. Wyjątki potwierdzają tę ponurą regułę. Ocalenie – miłość – jest możliwe, ale przychodzi za późno. Społeczeństwo po Wielkiej Rewolucji Obyczajowej podcięło bowiem gałąź, na której siedzi.

Houellebecq nie jest pierwszym takim krytykiem, ale jest wyjątkowo złośliwy i przenikliwy. To jednak nie czyniłoby z jego książki wydarzenia. Gorzej: mogłoby budzić podejrzenie, że pisarz ześlizguje się w publicystykę. Tymczasem chodzi o coś więcej niż skopanie łysiejących hipisów i nimfomanek modlących się do bożków New Age’u. „Cząstki elementarne” są w istocie pasjonującą książką filozoficzną: irytują, bawią i przerażają, by postawić zasadnicze pytanie: co dalej? Co dalej, skoro rozbiliśmy strukturę społeczeństwa opartą na rodzinie i sztafecie pokoleń, utraciliśmy racjonalną pewność i nieodwołalnie rozstaliśmy się z religią zorganizowaną?

Houellebecq nie jest literackim pachołkiem ani konserwatystów, ani komunistów. Pyta nie jak ideolog, lecz jak filozof: czy wolność ma jakieś granice i jakie?

Polityka 26.2003 (2407) z dnia 28.06.2003; Kultura; s. 53
Reklama