Archiwum Polityki

Korekta przeszłości

„Alterland” Marcina Wolskiego to dość mocno pogmatwana trzyczęściowa opowieść o możliwościach ingerowania w strukturę czasu, a co za tym idzie – zmieniania minionych i bieżących wydarzeń. Powieść rozpoczyna się u schyłku XX w., w momencie gdy znaczna część Starego Kontynentu jest Socjalistyczną Europą Republik Sowieckich. W jej granicach Polska po wyniszczających walkach stała się Republiką Nadwiślańską. Stany Zjednoczone straciły na międzynarodowym znaczeniu, a jedyną szansą na ocalenie przed złowrogą ogólnoświatową dyktaturą jest ingerencja w przeszłość. Do Polski przybywa emigrant Simon Ravell vel Szymon Rawski, by – rzecz jasna – ocalić świat przed dokonanym już zniszczeniem. Tak przenosimy się do 1944 r., a później w lata 60. Fascynująca perspektywa poprawiania świata staje się jednak tyleż kusząca, co niebezpieczna. Ingerencja w przeszłość, mająca odsunąć katastrofalną rzeczywistość końca XX w., może, lecz wcale nie musi przynieść spodziewanych rezultatów.

W „Alterlandzie” Marcin Wolski, z wykształcenia historyk, pełnymi garściami czerpie zarówno z historii (obok bohaterów fikcyjnych pojawiają się liczne postaci autentyczne) jak również z wszelakiego rodzaju elementów kultury masowej i jej najbardziej charakterystycznych ikon. Uważny czytelnik odnajdzie tu również liczne nawiązania do filmu i tradycji literackiej. Groteskowe, ale i przerażające elementy układają się w interesującą historię o niewyobrażalnych, ale w jakiejś mierze możliwych przecież wydarzeniach.

Jakkolwiek powieściową rzeczywistość doprowadza Wolski do czasów współczesnych, to jednak czytelnik nie ma pewności, czy jest to już obraz finalny, czy też ulec jeszcze może jakiejś korekcie. Nigdy nie wiemy – konkluduje Wolski – „czy nasze życie nie jest przypadkiem tylko wariantem innego – lepszego albo może gorszego?

Polityka 26.2003 (2407) z dnia 28.06.2003; Kultura; s. 53
Reklama