Archiwum Polityki

Aparat do gięcia

Oto paradoks: lewicowy rząd musi realizować „prawicową” politykę

Półtora roku temu rząd Leszka Millera, patrząc z trwogą na dwucyfrowe bezrobocie i bardzo niskie wskaźniki wzrostu gospodarczego, przyjął program „Przedsiębiorczość, rozwój, praca”. Właścicielom drobnych firm obiecano w nim wiele rozsądnych rzeczy, które miały pobudzać gospodarczą inicjatywę. Program powstał, ale dobrze wyszedł tylko na papierze. Zabrakło determinacji, żeby obiecane zmiany przeprowadzić. Dzisiaj aż 74 proc. Polaków sądzi, że warunki stwarzane przez państwo małym przedsiębiorstwom są niekorzystne. Właściciele drobnych firm w każdej ankiecie skarżą się, iż nie czują poparcia rządzących, a jedynie wzrost obciążeń, niechęć, szykany i podejrzliwość administracji. Takie opinie to najbardziej druzgocąca recenzja wielomiesięcznych, nieudanych poczynań rządu. Wygląda jednak na to, że po ostatnich zmianach personalnych, a także z braku alternatywy, rząd zacznie jeszcze raz.

Mimo fatalnych doświadczeń druga wersja programu „Przedsiębiorczość, rozwój, praca”, którą firmuje ponownie Jerzy Hausner, już jako wicepremier i minister gospodarki, przez większość ludzi biznesu została przyjęta ciepło. Zapowiedzi uproszczenia procedur rejestracji firm, ograniczenia częstotliwości przeróżnych kontroli, ułatwienia egzekucji wierzytelności i zobowiązań, projekty uruchomienia funduszy poręczeniowych i pożyczkowych dla osób rozpoczynających działalność gospodarczą – siłą rzeczy są witane przychylnie. Dodatkowym atutem tego programu może być sam jego główny animator. Wygląda na to, że Jerzy Hausner wie, czego chce, nie zmienia co pięć minut zdania, umie słuchać, klarownie wykłada swoje racje, a przede wszystkim w samym rządzie ma dużo większe niż kilkanaście miesięcy temu wpływy. Szanse na to, że tym razem nie skończy się tylko na gadaniu, nieco więc rosną.

Polityka 26.2003 (2407) z dnia 28.06.2003; Komentarze; s. 16
Reklama