Archiwum Polityki

Feministki na dobre i na złe

Jak rozmawiać z dziennikarzem? Ile w takim kontakcie można ścierpieć dla Sprawy? 17 czerwca w warszawskiej siedzibie Ośrodka Informacji Środowisk Kobiecych feministki, dziennikarki i gość specjalny – Ilona Łepkowska, naczelna scenarzystka serialowa („M jak miłość”, wcześniej „Na dobre i na złe”), dyskutowały o możliwym ociepleniu klimatu między ruchem feministycznym a mediami. Feministki są zgodne: ich publiczny wizerunek pozostawia wiele do życzenia.

Już udaje się, co prawda, mówić donośnie o prawach kobiet, kiedy jednak rozmowa schodzi na sprawy samego ruchu, dziennikarze interesują się zupełnie skandalicznymi sprawami. Słowo na „f” ciągle elektryzuje. Pytają więc: co feministka gotuje i kto w domu zmywa? Czy chodzi na wysokich obcasach?

Nie jest więc łatwo. Niestety, wycofanie się na pozycje niemedialne zepchnie ruch w niszową, niewystarczającą obecność w społecznej świadomości. Trzeba pytania o gotowanie godnie łączyć z ideologicznymi konkretami, w telewizji występować na żywo, redukując do minimum możliwość manipulacji.

O obecnej na spotkaniu Ilonie Łepkowskiej napisano ostatnio, że jest niewykorzystaną ikoną feminizmu. Feministki pytały więc, czy z racji zawodu nie mogłaby delikatnie przełamywać niekorzystny stereotyp. Kiedy więc, pytała Agnieszka Graff, popularny serial pokaże kobietę, która decyduje się na aborcję i nie umiera, nie ma depresji i nie pozostaje bezpłodna? Kiedy pokaże jakiegoś sympatycznego geja, a kiedy lesbijkę? Ilona Łepkowska była sceptyczna: pewnych rzeczy o godzinie 17 pokazać się nie da. Ról gejowsko-lesbijskich odmawiają sami aktorzy, boją się takiego zaszufladkowania.

– To może chociaż pokazać kobietę, która zakłada firmę, odnosi sukces, zaczyna zarabiać, a facet od niej nie odchodzi?

Polityka 26.2003 (2407) z dnia 28.06.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama