Co za widok! Valles Marineris, ożywiona wodą, ciągnie się aż po horyzont. Dolina jest tak głęboka, że Wielki Kanion Kolorado wydaje się przy niej płytkim korytem. No i ten karminowo-miedziany kolor skał... Różowe niebo zlewa się z białawą mgiełką odległych wodospadów lecących w kilkukilometrową przepaść. Popołudniowe Słońce wydobywa z krajobrazu pierwsze skrawki zieleni. Zmęczona całodzienną wędrówką grupa turystów rozsiada się na podwieczorek wśród drzew i krzewów miejscowej oazy. Doprawdy, warto było pokonać prawie 56 mln km, zwłaszcza że tegoroczne wakacje na Marsie są śmiesznie tanie. Latem 25 695 r. firmy turystyczne za dwumiesięczny wypoczynek żądają połowy ubiegłorocznej ceny! Jak to możliwe? Ziemia i Mars znalazły się w tym roku w niezwykłej konfiguracji: ostatni raz były tak blisko siebie latem 2003 r.
Mrzonki? Niekoniecznie. – Historia odkryć dobitnie potwierdza, że to, co wymyśli sobie człowiek, prędzej czy później staje się rzeczywistością – przekonuje prof. Aleksander Wolszczan, odkrywca pierwszych planet poza Układem Słonecznym.
Terraformowanie
Operacja terraformowania, czyli uczynienia z rdzawego suchego pustkowia Marsa drugiej Ziemi, wymaga odpowiednich technologii i planu obliczonego na tysiąclecia, jednak sam pomysł intryguje już dziś. Rzucona swego czasu przez Roberta Zubrina i Richarda Wagnera w książce „Czas Marsa” (Prószyński i S-ka; 1997) idea opiera się na wiedzy, że na Marsie występują wszystkie surowce potrzebne człowiekowi do przetrwania i rozwoju.
Jak to zrobić? Przede wszystkim pogrubić atmosferę, następnie zaś wywołać efekt cieplarniany, który spowodowałby stopnienie lodu uwięzionego w marsjańskim gruncie.