Jest już gotowy pierwszy roboczy rozdział sprawozdania sejmowej komisji badającej tzw. sprawę Rywina. Nie ma w nim żadnych rewelacji – to po prostu statystyczne zestawienie dotychczasowych prac komisji. Przygotowaniem roboczej wersji raportu został obciążony przewodniczący Tomasz Nałęcz, ale, jak zapewnia, nie robi tego sam. – Powołałem zespół redakcyjny spośród pracowników Kancelarii Sejmu, który zajmuje się redagowaniem raportu. W skład zespołu wchodzi też ośmiu doradców komisji zaproponowanych przez jej członków.
Komisja zdecydowała się na zastosowanie zasady chronologicznego ciągu zdarzeń, a zatem najpierw zajmie się opisaniem procesu legislacyjnego nad ustawą o radiofonii i telewizji, potem propozycją korupcyjną Lwa Rywina, a następnie reakcjami władz na sprawę. – Co jakiś czas będę organizował spotkania redakcyjne z członkami komisji, na których będą oni mogli zgłaszać zdania alternatywne. Na razie nie będzie nad nimi głosowań, ale zespół redakcyjny będzie wprowadzał je do sprawozdania – wyjaśnia Nałęcz. Do redaktorów kancelaryjnych będzie też należało obudowanie zdań poszczególnych członków komisji odpowiednią dokumentacją dowodową. Nałęcz spodziewa się, że przy ostatecznej wersji znajdą się wnioski mniejszości.
Niewykluczone, że komisja uzna, że śledztwem należy objąć więcej osób, nie tylko Lwa Rywina. Zbigniew Jaskólski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, nie potrafi dziś jednoznacznie powiedzieć, czy prokuratura będzie musiała wówczas wziąć pod uwagę wnioski raportu komisji. – Możemy wywodzić to z ogólnej zasady, że jeśli jakiś organ uważa, że zostało popełnione przestępstwo, to prokuratura musi zająć wobec tego jakieś stanowisko, czyli wszcząć śledztwo lub tego odmówić.