W białostockim Auchan pojawiły się cztery eksperymentalne kasy bez kasjerek. Klienci sami skanują kody kreskowe zakupionych towarów, sami też płacą za nie gotówką lub kartą kredytową. Na razie szybkie kasy przeznaczone są tylko dla tych, którzy włożyli do koszyka nie więcej niż piętnaście produktów. Rezygnacja z części kasjerek pozwoli w przyszłości ograniczyć marże, a więc obniżyć ceny towarów, czyniąc ofertę hipermarketów jeszcze bardziej konkurencyjną w stosunku do małych sklepów.
Na razie jednak kasjerki zostały zastąpione przez hostessy. – Pomagają klientom, gdy system totalnej obsługi się zacina i na kasie wyświetla się napis „prosimy poczekać na pomoc kasjera” – wyjaśnia Dorota Patejko z Auchan. Zdarza się to dość często, ponieważ kupujący nie zdają sobie sprawy, iż nowe kasy są także bardzo wrażliwe na wagę towarów. Jeśli więc klient na przykład upije trochę z zakupionej właśnie butelki wody mineralnej, kasa zareaguje. Właśnie ta wrażliwość ma być gwarancją naszej uczciwości, gdy już hostessy znikną. Gdyby zaś klientowi przyszło do głowy, aby np. nadgryziony batonik schować do kieszeni – zapiszczy bramka. Szybkie kasy spodobały się białostockim klientom, z samoobsługi korzysta już co dziesiąta osoba. W pozostałych hipermarketach sieci Auchan podobne kasy pojawią się więc już w nowym roku. Konkurenci jednak nie dadzą się zaskoczyć. Tesco także testuje system samoobsługi, tyle że nie w Polsce, ale w Anglii. Również Grupa Metro przeprowadza eksperyment w dwóch sieciach w Niemczech.