Archiwum Polityki

Hocki klocki

Za kilka miesięcy firma Lego skończy 75 lat. Najsłynniejsze klocki świata wciąż są jednym z najpopularniejszych prezentów gwiazdkowych. Ale ich duński producent musi stawić czoło inwazji elektronicznych cudeniek i Internetu, które zmieniły gust dzieci.

Podbiły świat, choć mają mniej niż 5 cm wzrostu. Plastikowe ludziki lego można kupić w sklepach w 130 krajach. Łącznie wyprodukowano ich ponad 4 mld. Taką populacją nie mogą się pochwalić Europa, USA i Chiny razem wzięte. Wszystkie figurki mają na twarzach charakterystyczny uśmiech. Ale jeszcze rok temu ani plastikowe ludki, ani szefowie firmy Lego nie mieli powodów do radości. Przez 6 kolejnych lat sprzedaż klocków spadała, a wraz z nią wyniki finansowe spółki. W 2004 r. straty przekroczyły 300 mln dol. Sprawa wyglądała poważnie. Producentowi kultowych klocków zajrzało w oczy bankructwo lub przejęcie przez konkurencję.

W Danii, gdzie Lego jest obiektem narodowej dumy

i ma swoją gospodarczą wagę (zatrudnia ponad 5 tys. osób), byłby to spory stres. Firma zaczynała w 1932 r. jako warsztat stolarski w prowincjonalnej miejscowości Billund (do dziś znajduje się tam jej główna siedziba). Założył ją wraz z synem Ole Kirk Christiansen, z zawodu cieśla. Mieli produkować drabiny, deski do prasowania i drewniane zabawki dla dzieci. Szybko jednak okazało się, że najlepiej sprzedają się te ostatnie. Po dwóch latach lakierowane kaczuszki na kółkach, koniki i ciuchcie stały się sławne na całą okolicę. Stolarnia zatrudniała kilka osób, a rodzina Christiansen postanowiła oznaczać swe zabawki marką Lego (skrót od leg godt, co po duńsku oznacza „dobrej zabawy”).

1958 r. był dla firmy przełomowy. Schedę po zmarłym ojcu przejął syn, Godtfred Kirk Christiansen. Dotąd był jego prawą ręką i inicjatorem sprowadzenia do Billund – kilka lat wcześniej – pierwszej w Danii linii produkcyjnej do plastikowych zabawek. Wkrótce z taśm zjechały klocki lego, ale dopiero w 1958 r. wynaleziono i opatentowano wzór wykorzystywany do dziś. Zbiegło się to w czasie z pożarem, który doszczętnie zniszczył stolarnię i przylegający do niej magazyn.

Polityka 49.2006 (2583) z dnia 09.12.2006; Gospodarka; s. 52
Reklama