Archiwum Polityki

Sieć na sieć

Strona internetowa pisma „Łódzki Szaniec” została zablokowana przez prokuraturę. „Ci koszerni pajace postanowili ocenzurować Internet. Jest to dowód na nieposkromioną pychę łódzkich parchów” – piszą redaktorzy gazety, której witryna internetowa funkcjonuje już pod nowym adresem. Podobnych przypadków jest wiele. Autorzy usuniętych z polskich serwerów stron przenoszą je na serwery zagraniczne. Czy można zatem wyrzucić kogokolwiek z Internetu?

Łódzkie Radykalne Pismo Nacjonalistyczne (jak określają „Łódzki Szaniec” jego autorzy) ukazywało się zarówno w wersji papierowej jak i elektronicznej przez kilka lat. Radykałowie ciskali inwektywy pod adresem wszystkich, których poglądy różniły się od ich własnych. Krytyczne wzmianki dotyczące pisma, pojawiające się na łamach „Gazety Wyborczej” (nazywanej przez nich „Koszerną” lub „Żydborczą”) i „Dziennika Łódzkiego”, uznawali za swój reklamowy sukces. Kiedy w kilka godzin po przeprowadzonej w Łodzi akcji usuwania rasistowskich i faszystowskich napisów z murów domów pojawiły się nowe hasła i symbole, internetowe aktualności „Łódzkiego Szańca” pisały: „Dziesiątki ścian pokrywają napisy świadczące o »sympatii« łodzian wobec żydowskich okupantów (...) dom Marka Edelmana, okolicznego parcha, pokrywają prowokacyjne napisy (»juden raus«, swastyki) sygnowane jakoby przez NOP”.

Doniesienie o znieważeniu ostatniego żyjącego przywódcy powstania w getcie warszawskim złożył do łódzkiej prokuratury prezydent miasta Tadeusz Matusiak, ta zaś zwróciła się do administratora serwera, na którym znajdowała się strona „Łódzkiego Szańca”, z prośbą o jej zablokowanie. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Maria Świetlicka informowała wówczas, że istnieje realna szansa, aby dotrzeć do redaktorów pisma.

Wolność po irańsku

W parę miesięcy po wydarzeniach nie wydaje się to już takie pewne: – Administrator poinformował nas, że stronę założył jakoby rolnik, który nawet nie umiał obsługiwać komputera. Zgłaszał Telekomunikacji problemy z telefonem. Prawdopodobnie ktoś podłączył się do jego numeru i podał fałszywe dane – mówi obecnie Maria Świetlicka.

Polityka 44.2000 (2269) z dnia 28.10.2000; Społeczeństwo; s. 90
Reklama