Archiwum Polityki

Zakon z Maisons-Laffitte

Śmierć Jerzego Giedroycia, poprzedzona wcześniejszym o kilkanaście tygodni zgonem Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, przyniosła falę publikacji o Redaktorze i o Pisarzu, o fenomenie paryskiej „Kultury”. Nekrologi i wspomnienia pośmiertne na ogół więcej mówią o tych, którzy je piszą, niż o tych, którym są poświęcone. Taka już jest poetyka tego pogrzebowego piśmiennictwa. Nowa książka Krzysztofa Pomiana jest inna.

Książka Krzysztofa Pomiana przygotowana do druku za życia obu twórców „Kultury” ukazuje się już po ich śmierci, co nadaje jej wymiar szczególny. Składają się na nią teksty już publikowane w ciągu ostatnich kilkunastu lat i najobszerniejszy z nich, liczący 60 stron, ukazujący się po raz pierwszy drukiem tekst wykładów wygłoszonych przez autora na Uniwersytecie Harvarda w kwietniu 1996 r.

„W kręgu Giedroycia” należy czytać razem z opublikowanym rok wcześniej przez Grażynę Pomian monumentalnym, dwutomowym wyborem publicystyki „Kultury” z lat 1947–1976, który ukazał się w Wydawnictwie Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. I, oczywiście, z wydawanymi w Czytelniku tomami korespondencji Jerzego Giedroycia. Tylko że kto w naszych pospiesznych czasach może sobie pozwolić na takie lektury? Tym bardziej że nie wystarczy przeczytać, trzeba jeszcze przemyśleć. Ślady recepcji intelektualnych dokonań „Kultury” paryskiej w naszej publicystyce są znikome. Nie wspominając już o politykach, którzy tak chętnie przedstawiają się jako uczniowie Jerzego Giedroycia.

Publikacje dotyczące kręgu „Kultury” kwitowane są recenzjami, bo nie wypada nie zauważyć, ale nie inspirują do dyskusji, nie stają się wydarzeniem intelektualnym. Przede wszystkim dlatego, że traktowane są jako wiedza o przeszłości, z której niewiele wynika dla dnia dzisiejszego. A to co wynika, zostało już, jak np. stosunek do niepodległości Ukrainy, wpisane w podstawowy kanon naszej polityki zagranicznej.

Istotą dorobku „Kultury” nie są proste recepty, ale sposób myślenia. W otwierającym książkę krótkim szkicu Krzysztof Pomian powiada: „Owcze odruchy są u nas silniejsze niż gdzie indziej może dlatego, że stadne ciepło było długo jedyną obroną przed syberyjskim mrozem.

Polityka 44.2000 (2269) z dnia 28.10.2000; Kultura; s. 64
Reklama