Wielkie zasługi Kim De Dzunga w przywracaniu demokracji i praw człowieka w Korei Południowej, wysiłki w obronie praw człowieka w Birmie i zaangażowanie w przywrócenie pokoju w Timorze Wschodnim były mocnymi argumentami przemawiającymi za noblistą. Nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości, że za decyzją Komitetu Noblowskiego kryło się wielkie uznanie za podjęcie polityki dialogu i porozumienia z Koreą Północną, której to strategii nadano bajeczny i optymistyczny kryptonim „Polityki Blasku Słonecznego”. Gdy powołany na urząd prezydenta Korei Południowej przed trzema laty obwieścił światu swą nową strategię, niewielu było ludzi, którzy wierzyli w powodzenie takiej polityki. On jednak wierzył i pomimo pierwszych pomruków gniewnego oburzenia z Phenianu trwał przy swoim przekonując rodaków i cały świat, że dla polityki dialogu z Północą nie ma alternatywy.
Być może gdyby z podobną incjatywą wystąpili inni politycy południowokoreańscy, brzmiałaby ona (przynajmniej dla Phenianu) niewiarygodnie. Ale w ustach Kim De Dzunga, człowieka, którego dwukrotnie skazywano na śmierć, porywano, torturowano, próbowano zamordować i wyrzucano z kraju, słowa nabierały szczególnego wymiaru. Niestrudzony zapał, niezłomność, uczciwość w połączeniu z osobistym emocjonalnym zaangażowaniem doprowadziły do rozpoczęcia dialogu i pierwszego od zakończenia II wojny światowej spotkania na szczycie w Phenianie.
Podpisując z Kim Dzong Ilem, przewodniczącym Narodowej Komisji Obrony KRLD, historyczne porozumienie, Kim De Dzung rozpoczął dialog, którego skutki i strategiczne następstwa mogą zmienić sytuację w całej strefie Azji i Pacyfiku.
Należy jednak przestrzec przed nadmiarem optymizmu. Droga do pojednania, a tym bardziej do zjednoczenia, nie wydaje się perspektywą krótkoterminową.