W schematycznym ujęciu działanie interwencyjnej stopy procentowej Banku Centralnego można opisać następująco: gdy popyt konsumpcyjny i inwestycyjny jest nadmierny, podwyższone stopy powodują odłożenie decyzji o zakupach. Zarówno konsumenci jak i przedsiębiorstwa rezygnują z części zamówień, które musiałyby zostać sfinansowane kredytem. Wyższe stawki procentowe wpływają także na decyzje rządu o zmniejszeniu wysokości wydatków na kredyt (czyli – zmniejszeniu deficytu). Popyt na pieniądz maleje, gospodarka otrzymuje sygnał, że dalszy wzrost produkcji istotnie zwiększy trudności sprzedaży.
Stopa procentowa działa więc jako przyspieszacz lub hamulec w stosunku do popytu przedsiębiorstw, konsumentów oraz wydatków publicznych. Problemem jest to, że: po pierwsze – siła jej oddziaływania bywa w niektórych krajach wyraźnie słabsza niż innych narzędzi, po drugie – bywa bardzo zróżnicowana w odniesieniu do poszczególnych sfer (np. w jednym obszarze może działać za silnie, w drugim – za słabo). Szczególnie dotyczy to relacji budżet – gospodarka, gdy:
• Wydatki budżetowe są na tyle sztywne, że zwiększenie lub zmniejszenie kosztów finansowania długu publicznego nie jest w stanie spowodować redukcji określonych wydatków państwa.
• Przedsiębiorstwa i konsumenci, m.in. ze względu na niewielką wagę kredytów w ich budżetach, traktują wysokość stopy procentowej jako czynnik drugorzędny dla decyzji rozwojowych. Obecnie relacja wartości kredytów do dochodów brutto ludności wynosi ok. 10 proc., a kredytów polskiego sektora bankowego do pasywów przedsiębiorstw – ok. 15 proc. (1998 – 15,8 proc.).
• Wzrost cen dokonuje się w obszarach, gdzie popyt słabo reaguje na zmiany cenowe (żywność, podstawowe usługi bytowe).