– Przez ostatnie 10 lat w zasadzie koncentrowaliśmy się na dwóch sprawach – stabilizowaliśmy pieniądz i wprowadzaliśmy gospodarkę rynkową – mówi Jan Szomburg, prezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR). – Jeśli chodzi o przemiany systemowe, zrobiliśmy relatywnie bardzo dużo. Teraz jednak stoimy przed nowym wyzwaniem. Powinniśmy podjąć bardziej aktywną politykę rozwojową, która służyłaby temu, czego rynek zrobić nie jest w stanie albo robi źle.
Kiedy IBnGR zorganizował w murach Politechniki Gdańskiej konferencję, której uczestnicy mieli odpowiedzieć na pytanie: „Czy sektor IT jest szansą rozwojową dla województwa pomorskiego?”, raz po raz w różnych wypowiedziach wracał przykład Irlandii. Przybyły z USA Stanley Hyduke, prezes ALDEC (firma komputerowa), wskazywał, że Irlandia, w której mieszka zaledwie jeden procent ogółu ludności UE, dostarcza ponad 30 proc. użytkowanych w krajach unijnych komputerów PC oraz 60 proc. oprogramowania. Kraj ten jest drugim na świecie jego producentem. Amerykański przemysł informatyczny ulokował tam jedną czwartą wszystkich swoich inwestycji. Do tego Hyduke dorzucał świeższy przykład Indii, mniej efektowny, ale też wyrosły w wydawałoby się wybitnie niesprzyjającym IT klimacie. W kraju tym bowiem na 100 mieszkańców przypada jeden telefon, zaś jeden komputer na dziesięć tysięcy. Mimo to eksport oprogramowania w Indiach szybko rośnie. Jeszcze w 1991 r. jego wartość wynosiła zaledwie 50 mln dolarów, zaś w 1998 r. osiągnęła poziom 4 mld dolarów. Nie jest to może wielkość zawrotna, ale jednak dwa razy wyższa, niż wynoszą obroty na całym polskim rynku informatycznym.
Przeskoczyć Europę
Krzysztof Krzysztofiak, prezes nastawionego na firmy wysokich technologii Krakowskiego Parku Technologicznego, usytuowanego w specjalnej strefie ekonomicznej, wspomina, jak prominentny polityk odpowiedzialny za sprawy gospodarcze oświadczył, że jemu jest obojętne, czy zarabiamy na butach, czy komputerach.