Scena 1: kultura elitarna
Konrad Zbrożek, zwany kłobukiem propagandowym mazurskiego festiwalu, zjawił się w postpegeerowskiej oborze przerobionej na gospodę, by posłuchać, co prawdziwi ludzie mówią o życiu. Ma potem materiał do opowiadań albo wierszy. Ale obora była pusta. Usiadł sam w wyziębionej sali i zamówił piwo. Szefowa lokalu wycierając szklanki za kontuarem spytała, jaką lubi muzykę. Kłobuk Zbrożek uśmiechnął się diabolicznie, bo trawi tylko poważną. Ku jego zdumieniu kobieta zapowiedziała: – Trzecia symfonia Henryka Góreckiego.
– Symfonia Góreckiego – entuzjazmował się później Konrad kilkaset metrów od gospody, na polanie, gdzie Zbigniew Waszkielewicz, aktor, reżyser, dyrektor-założyciel teatru Iota i pomysłodawca festiwalu w jednej osobie, szykował się do przedstawienia swoich „Gier Medialnych”. O atrakcjach festiwalu od dawna zawiadamiały miejscowe społeczeństwo oraz urlopowiczów wielkie, oblepione plakatami reklamowymi wigwamy z drewna, rozstawione w okolicach miasta Orzysz. Spektakle plenerowe, koncerty, warsztaty, happeningi, wielka kultura, słynni ludzie – trąbiło z wigwamów.
Ale ci z polany, młodzi uczestnicy teatralnych warsztatów Zbigniewa Waszkielewicza, humory mieli zwarzone. Całą noc lał deszcz, brezent wojskowego namiotu parował teraz w chwilowym słońcu. Próbowali przed premierą w takiej rosie, że nawet skórzane buty nadawały się do wyżęcia. Teraz w złowieszczym milczeniu topili nad ogniskiem parafinę, nasączali nią szmaty i robili pochodnie do spektaklu. Na pobliskich wzgórzach stały dziwne drewniane konstrukcje podobne do maszyn oblężniczych. Kręcili się przy nich żołnierze sprawdzając mocowania belek. W dolince realizatorzy dźwięku przygotowywali scenę do koncertu Józefa Skrzeka.