„Dziesięć pięter”, TVP 1
Scenariusz dramatu „Dziesięć pięter” wygrał rozpisany przez Telewizję konkurs zamknięty na współczesny utwór dla szklanoekranowej sceny. Jego punktem wyjścia jest autentyczne wydarzenie, bodaj z warszawskiego Ursynowa: chłopak przyłapany na drobnej kradzieży w supermarkecie wyskoczył z dziesiątego piętra. Cezary Harasymowicz szkicuje sylwetki mieszkańców wieżowca, z którego skoczył samobójca – ich stresy, histerie i rozpacze też składają się na tonację życia blokowiska. „Historia jest prawdziwa, postaci zmyślone” – napisał scenarzysta w nagłówku utworu.
Interesujący zamysł wypadł w realizacji chyba nie tak, jak się należało spodziewać. Filmujący opowieść znakomity operator Witold Adamek nie potrafił zróżnicować charakteru poszczególnych epizodów, wprowadzić zmiennego rytmu, pointować scen; w efekcie postaci, w scenariuszu zróżnicowane, upodobniły się do siebie. Zabrakło psychologicznej finezji; aczkolwiek parę epizodów – choćby ten, gdy Danuta Szaflarska omija drzemiącego w konfesjonale księdza i bezpośrednio błaga Ukrzyżowanego z ołtarza o szybszą śmierć, zostaje w pamięci.
Psychologia postaci jest mocną stroną premiery w Dwójce – „Nocy Helvera”. Ingmar Villquist, polski autor ukrywający się pod norweskim pseudonimem, jest mistrzem wydobywania dramatyzmu z sytuacji, która zmusza uwikłane w nią osoby do działań biegunowo sprzecznych z ich oczekiwaniami i naturą. Tak jest w tej opowieści o ociężałym umysłowo chłopaku zafascynowanym rasistowskimi bojówkami – nie rozumiejącym, że okrzyk „Bić ścierwusa”, który wznosi, kierowany jest właśnie przeciw niemu – i o jego przybranej matce zmuszonej do zabójstwa w imię miłości.