Archiwum Polityki

Słowa z Jasnej Góry

Tegoroczne jasnogórskie dożynki były dość smutnym wydarzeniem, wpisującym się w najgorsze tradycje tego typu uroczystości, traktującym rolników jako bierne i skrzywdzone istoty, którym trzeba dużo obiecać i jak najwięcej nad nimi polamentować. Marian Krzaklewski przyrzekł rolnikom o 500 mln zł więcej, niż zakładał projekt przyszłorocznego budżetu. Okazało się to nadspodziewanie łatwe. Nie trzeba było głowić się, skąd wziąć dodatkowe pieniądze, wystarczył fakt, że „nie ma w naszym rządzie polityków, którzy polskie rolnictwo uważają za uciążliwy balast” – stwierdził kandydat na prezydenta. Aby przywódca AWS mógł zachęcić rolników do dalszych roszczeń właśnie w niedzielę, rząd musiał w biegu w piątek zaakceptować „Pakt dla rolnictwa”. Nic dziwnego, że ministrom zabrakło czasu, aby ujawnić, komu trzeba będzie tę sumę odebrać. Podrożenie kredytów (po decyzji Rady Polityki Pieniężnej) spowoduje bowiem, że niektóre bardzo istotne pozycje wydatków budżetu będą o wiele wyższe, niż pierwotnie planowano, m.in. obsługa długu publicznego, rewaloryzacja emerytur i rent, płace dla sfery budżetowej. Wyższa, choć z innego powodu, będzie też dotacja dla ZUS do drugiego filaru. Budżet więc, nawet bez obietnic wyborczych, będzie bardzo trudno dopiąć. Najwyraźniej zgromadzeni na Jasnej Górze przede wszystkim liczą na cud.

Polityka 37.2000 (2262) z dnia 09.09.2000; Komentarze; s. 13
Reklama