Archiwum Polityki

Czyste ręce po pekińsku

Budynek sądu w portowym mieście Xiamen w prowincji Fujian od kilku dni przypomina oblężoną twierdzę. Ulice zostały obstawione przez policję i służbę bezpieczeństwa. Dobrani rzecznicy, podobnie jak pieczołowicie wyselekcjonowani przedstawiciele mediów (agencja Xinhua, centralna TV i główny dziennik partyjny „Renmin Ribao”), otrzymali polecenie przemawiania jednym głosem, a zwłaszcza niewdawania się w jakiekolwiek spekulacje.

W atmosferze maksymalnego – nawet jak na warunki chińskie – utajnienia rozpoczął się 13 września chiński proces stulecia, a raczej proces półwiecza: finał największej afery korupcyjnej, jaka wstrząsnęła Chinami od czasu proklamowania republiki ludowej przed 51 laty. Samo śledztwo trwało półtora roku i od daty jego wszczęcia – 20 kwietnia 1999 r. – sprawa występuje pod kryptonimem Casus 4-20. Postępowanie śledcze i dowodowe objęło kilkaset osób na wszystkich szczeblach władzy w prowincji Fujian i we władzach centralnych, łącznie z najwyższymi. Prowadziło je 200 inspektorów oraz 740 prokuratorów i księgowych z Pekinu – miejscowy aparat śledczy wyłączono, zakładając, iż jest on do cna skorumpowany. Przedmiotem rozprawy, w której na ławie oskarżonych zasiądzie od 200 do 600 osób, jest działalność przemytnicza na kwotę 9,7 mld dolarów.

Przez 5 lat – od 1994 do 1999 r. – konsorcjum elektroniczne Yuanhua w Xiamenie zajmowało się szmuglem ropy naftowej, pojazdów, artykułów konsumpcyjnych, wyrobów elektronicznych, kauczuku, papierosów i innych towarów. Docierały one do odbiorców w całych Chinach z pominięciem procedury celnej. Całością kierował sprytny biznesmen Lai Changxing, który podobno uciekł przez Birmę do Kanady. Skrupulatnie zbadano dokumenty, księgi rachunkowe, konta, operacje bankowe, majętności ruchome i nieruchomości (w tym 88-piętrowy biurowiec, 30-piętrowy hotel i 7-piętrowy dom uciech, gdzie zabawiających się gości filmowano z ukrycia) należące do Yuanhua tudzież miejscowych notabli partyjnych, administracyjnych, gospodarczych, finansowych, wojskowych i policyjnych, szefów służb celnych i migracyjnych, a także bezpieczeństwa publicznego i organów przedstawicielskich. Yuanhua płaciła im sowicie za milczenie i skuteczną ochronę jej interesów.

Polityka 40.2000 (2265) z dnia 30.09.2000; Świat; s. 38
Reklama