Na dziesięciolecie zjednoczenia Niemiec Helmut Kohl miał w berlińskim „pałacu łez”, gdzie przez lata enerdowcy żegnali swych krewnych wracających za mur, swą własną uroczystość na otarcie łez. Ze względu na aferę finansową w CDU kanclerz zjednoczenia nie został zaproszony na centralne uroczystości rocznicowe w Dreźnie, które odbyły się 3 października. Swe berlińskie wystąpienie wykorzystał do ataku na socjaldemokratów i Zielonych, jako tych, którzy dziesięć lat temu – w odróżnieniu od niego samego – rzekomo nie chcieli zjednoczenia. Kohl niepotrzebnie jest tak małostkowy, ponieważ w Dreźnie honorowali go wszyscy, łącznie z socjaldemokratami i głównym mówcą, prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem.
Drezdeńskie obchody miały znaczenie dlatego, że ponad czysto narodowym wymiarem zjednoczenia znalazł się wymiar europejski. Wszyscy mówcy w pięknie odnowionej Operze Sempera podkreślali zasługi Węgrów, Polaków, Czechów, Niemców z NRD, a także dysydentów w ZSRR, i podkreślali, że zwieńczeniem 1989 r. wcale nie jest jedność Niemiec, lecz zjednoczenie Europy poprzez szybkie rozszerzenie Unii Europejskiej na wschód. To ważne rozłożenie akcentów, i wymowne świadectwo europeizacji zjednoczonych Niemiec.