Archiwum Polityki

„Miękki dysk, twardy kant”

W nawiązaniu do artykułu Ewy Winnickiej (POLITYKA 12) pozwalam sobie na uzupełnienie opisanej historii, albowiem tylko dzięki własnemu zdrowemu rozsądkowi i ostrożności rodziny nasza droga babcia będzie nadal cieszyć się wolnością zamiast zasiadać na ławie oskarżonych wraz z p. Janem Kowalskim, jego klientami i komputerem z Wydziału Geodezji Urzędu Miasta przy ul. Grunwaldzkiej w Krakowie.

Pewnego dnia, z początkiem 1998 r., przed nasz dom zajechało luksusowym autem dwóch elegancko odzianych dżentelmenów z neseserami (pełnymi pieniędzy?) i przedstawiwszy aktualny wypis z księgi wieczystej zadeklarowało chęć natychmiastowego odkupienia od mojej teściowej należących do niej udziałów w nieruchomości (place i duża kamienica) przy ul. Starowiślnej, tj. w ścisłym centrum Krakowa (ceny!). Babcia jednak nie zrobiła „interesu swojego życia”. Ku zdumieniu zainteresowanych oświadczyła, iż zgodnie z przedstawionym jej zapisem w księdze wieczystej powinna była wyjść za mąż w wieku kilku lat, już jako właścicielka owych udziałów. Panowie odjechali z niczym. Jakież było zdumienie rodziny, gdy po około pół roku zjawił się następny zainteresowany z identyczną propozycją dotyczącą tym razem nieruchomości przy ul. Krynicznej w Krakowie. Także przedstawił aktualny wypis z księgi wieczystej i potwierdzenie stanu nieruchomości z Wydz. Geodezji Urzędu Miasta Krakowa. Tym razem teściowa postanowiła sprawę ostatecznie wyjaśnić. Kilkakrotnie, ustnie i pisemnie, informowała Wydział Architektury i Wydział Geodezji UMK o ewidentnej pomyłce w dokumentacji. Urzędy jednak konsekwentnie nie przyjmowały do wiadomości wyjaśnień starszej pani, nadal regularnie przysyłały korespondencję dotyczącą nieruchomości, np.

Polityka 14.2000 (2239) z dnia 01.04.2000; Listy; s. 29
Reklama