Jako urzędujący premier i p.o. prezydenta Władimir Putin miał atut nie do przebicia: przemówił językiem siły. Przecinając dyskusję na temat konieczności reform ustrojowych, uszczuplenia prezydenckich prerogatyw, korupcji urzędników państwowych itp., skonsolidował elity władzy i doprowadził do zgody nie tylko w kwestii zwycięstwa nad Czeczenią oraz powstrzymania „czeczeńskiej zarazy”. Wyższość kremlowskiego nominata, polityka bez konkurencji i programu, uznały wszystkie liczące się siły polityczne w Rosji, z opozycją i korpusem gubernatorskim włącznie. Wykreowany wizerunek Putina – rosyjskiego superpatrioty, silnego przywódcy, gwaranta suwerenności i ustroju konstytucyjnego federacji – sprawił, że wybory stały się formalnością. Prezydencka korona zapewni mu dodatkowo „psychologiczną legitymizację” nieograniczonego potencjału władzy.
Strategię wyborczą Putina jego doradcy oparli na koniunkturalnej ocenie stanu państwa oraz nastrojów elit i społeczeństwa Federacji. Według ostatnich badań zapotrzebowanie na silnego lidera zgłasza 71 proc. wyborców, 59 proc. opowiada się za silnym państwem. Wartości demokratyczne popiera zaledwie 13 proc. ankietowanych. Zgodnie z takim zapotrzebowaniem społecznym osią kampanii Putina stały się hasła zaprowadzenia porządku („dyktatury prawa”), państwa rządzonego silną ręką. To zaprzeczenie dotychczasowego reżimu, podobnie jak energiczny Putin jest zaprzeczeniem zniedołężniałego Jelcyna. Głosy oddane na Putina były w istocie głosami przeciwko anarchii, korupcji i dalszej pauperyzacji społeczeństwa.
Mimo setek artykułów na temat czekisty, który stał się pierwszą osobą w państwie, rozwój sytuacji w Rosji pod rządami Putina pozostaje zagadką. W swych wypowiedziach programowych nie określił się jednoznacznie: postulował równy dystans nie tylko wobec oligarchów, ale także wobec zasadniczych kwestii: federalizmu i państwa unitarnego, rynku i interwencjonizmu państwowego, konfrontacji i partnerstwa Rosji na arenie międzynarodowej.