Archiwum Polityki

Szpital powiatotwórczy

Wieści są złe: w 2000 r. szpitale i przychodnie otrzymają na leczenie mniej pieniędzy, niż miały w tym roku, liczba ubezpieczonych wciąż jest nieznana, ściągalność składek trudna do przewidzenia. Na dodatek nie ma odważnych, którzy zdecydowaliby o zamknięciu placówek złych i niepotrzebnych.

Tak, są w kraju niepotrzebne nikomu oddziały i ambulatoria. Nie spełniają obowiązujących (i tak niskich) standardów, udzielają niewielu świadczeń, ale nie zmniejszyły zatrudnienia, nie zmieniły swojego profilu. Ich dyrektorzy nie mają pomysłu, jak dostosować się do reformy. Idą na skróty: wystarczy nadać szpitalowi imię ks. J. Popiełuszki albo urządzić huczny jubileusz z okazji 130-lecia działalności (jak ostatnio stało się w Warszawie) – i kto teraz odważy się zamknąć taki szpital?

Od roku słyszeliśmy zapewnienia płynące z kas chorych, że kontrakty na 2000 r. – dzięki konkursowi ofert – podpiszą tylko z najlepszymi. Okazuje się, że z tych planów nic nie wyjdzie, bo choć negocjacje jeszcze trwają, już wiadomo, że umowy będą zawarte ze wszystkimi placówkami. Przyjdzie dzielić biedę po równo – dobre szpitale z trudem zwiążą koniec z końcem, a złe przedłużą o rok własną agonię.

W każdym województwie jest przynajmniej kilka szpitali, które można by bez szkody dla mieszkańców zamknąć. Ale szpitale – jak słyszę – „są powiatotwórcze”, więc starostowie chcą za wszelką cenę utrzymać je na swoim terenie. Inna rzecz, że samorządy lokalne nie mają w zanadrzu żadnej poduszki, którą mogłyby zamortyzować upadek zakładu opieki zdrowotnej, choć wszyscy zdają sobie sprawę, że dla zatrudnionych w nim ludzi taka decyzja może być bolesna. Nie ma pieniędzy na odprawy dla personelu i brakuje chęci do zmiany kwalifikacji. W Warszawie jest dziewięć szpitali pediatrycznych i już wiosną proszono dyrektorów, by starali się zmienić profil oddziałów (w stolicy brakuje łóżek dla przewlekle chorych). Mamy początek stycznia i wiadomo, że wszystkie oddziały pediatryczne, niektóre wypełnione przez dzieci w 30 proc.

Polityka 1.2000 (2226) z dnia 01.01.2000; Społeczeństwo; s. 83
Reklama