Może prasa niepotrzebnie podniosła krzyk, że ustępujący prezes publicznego Polskiego Radia SA otrzyma 400 tys. zł odprawy. Formalny właściciel PR SA minister Skarbu Państwa już chce badać, skąd wzięła się w kontrakcie tak duża kwota. Mówi się o nadciągającej kontroli NIK w Polskim Radiu. Tymczasem znaczną część odprawy stanowi finansowa rekompensata związana z zakazem pracy przez rok w rozgłośniach konkurencyjnych. Jest on normą w świecie biznesu. Menedżerowie, czyli mózgi firm, podpisują takie cyrografy, zobowiązując się – za duże pieniądze – do niepodejmowania pracy w konkurencji przez jakiś czas. Chroni to technologie oraz pomysły własnej firmy, które mogliby zdradzić w innej.
Oczywiste jest, że w przypadku prezesa PR SA najgroźniejsze byłoby ujawnienie:
a) domowych telefonów twórców cieszącego się niesłabnącą sławą „Lata z radiem”,
b) prawdziwej wysokości nowego masztu w Solcu Kujawskim.
Z kolei z rozgłośni, które mogłyby się o prezesa PR SA obecnie ubiegać (a niewykluczone, że chciały podkupić go już wcześniej) wymieńmy przykładowo:
a) Radio dla Ciebie – zgodnie z nazwą sugerującą tym razem, że każdy prezes powinien mieć jakieś radio dla siebie,
b) Radio Kolor – w którego wizji rozwoju pojawia się m.in. zielony – kolor nadziei, a także partii, która rekomendowała prezesa do PR SA,
c) Radio Maryja – zainteresowane tworzeniem rozgłośni gminnych,
d) Jazz Radio – które przyciąga wszystkich czujących bluesa.
Jak wynika z najnowszych badań Instytutu Zdrowej Konkurencji, osobą byłego prezesa PR SA oficjalnie zainteresowane nie są więc chyba tylko: Gdynia–Radio oraz Radio Taxi.