Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przeżywa dziś wyraźny kryzys wpływów i znaczenia. Rozgłośnia RMF FM wbrew rozporządzeniu ministra łączności zrazu nie przestała z początkiem roku nadawać programu na dolnych częstotliwościach UKF. KRRiTV pogroziła palcem niepokornej stacji, ale i tak okazało się, że więcej znaczyła w tej sprawie presja ministra i Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej, która może zlecić wyłączenie nadajników. Wybrana przez KRRiTV Rada Nadzorcza Polskiego Radia bez żadnych merytorycznych powodów dokonała zmiany na stanowisku prezesa zarządu PR (został nim Ryszard Miazek, były rzecznik PSL). Juliusz Braun, od lipca ubiegłego roku przewodniczący KRRiTV, może w takiej sytuacji co najwyżej wyrazić prywatnie ubolewanie w kwestii postępującego upartyjnienia publicznej rozgłośni. Więcej nic nie jest w stanie zrobić.
Rola KRRiTV zostanie jeszcze bardziej zmarginalizowana, jeśli, jak planuje rząd, Ministerstwo Kultury utworzy nowy departament do spraw mediów, który miałby przejąć część kompetencji Rady. Ograniczenie jej funkcji do „stania na straży wykonywania Ustawy o radiofonii i telewizji” przewidywał również opracowany teraz przez Stowarzyszenie Prywatnych Nadawców Radiowych i Telewizyjnych projekt nowelizacji ustawy. Wewnętrzny dokument jednej z prywatnych stacji telewizyjnych zawiera znamienne uwagi co do medialnej taktyki przy zdobywaniu dla nadawcy kolejnych częstotliwości: „PAR-u nie ruszać, Ministerstwo Łączności lekko szczypać, KRRiTV ogólnie krytykować”. Dobrze to pokazuje hierarchię ważności tych instytucji w optyce koncesjonariuszy.
Fachowcy i ideolodzy
Tymczasem 120 posłów AWS i PSL wystąpiło z wnioskiem o postawienie poprzedniego przewodniczącego KRRiTV Bolesława Sulika przed Trybunałem Stanu za to, że źle traktował Radio Maryja.