Przemek ma siedem lat, a od pięciu tuła się po szpitalach. Był już leczony w Szczecinku (tam mieszka), Szczecinie, Poznaniu, Warszawie. – Nagle zagorączkował – opowiada o początkach choroby mama Przemka Teodozja Krawcewicz. – Po dwóch dniach pojawiły się obrzęki pod oczami. Od razu zrobiliśmy badanie moczu i okazało się, że syn ma nerczycę.
Zespół nerczycowy – bo tak należy właściwie nazywać triadę objawów towarzyszących tej chorobie – spowodowany jest uszkodzeniem kłębuszków nerkowych. Zaburzenie ich funkcji wywołuje białkomocz, zmniejsza się ilość białka we krwi, powstają obrzęki. W ciężkich przypadkach rozwija się schyłkowa niewydolność nerek.
– Jeśli nie ma obrzęków, wiele dzieci żyje kilka lat z nierozpoznaną chorobą – mówi doc. Ryszard Grenda, kierownik Kliniki Dializoterapii i Transplantacji Nerek w Centrum Zdrowia Dziecka. Niedawno w klinice zakwalifikowano do dializoterapii trzynastoletnią dziewczynkę, u której choroba trwa co najmniej od siedmiu lat. Tak bywa u dzieci, u których nastąpił niedorozwój miąższu obu nerek. – Są jak za ciasne buty – tłumaczy doc. Grenda. – Dziecko rośnie, nerki nie. Organizm wymaga usunięcia coraz większej ilości toksyn, a nerki nie są na to przygotowane.
Popsuty filtr
O przyczynie choroby Przemka medycyna niewiele potrafi powiedzieć. Do uszkodzenia kłębuszków nerkowych dochodzi na skutek działania własnego układu immunologicznego. Zaburzenia powstają w odpowiedzi na zakażenia wirusowe lub bakteryjne: anginę, płonicę, zapalenie ucha. Dlatego lekarze nazywają kłębkowe zapalenie nerek chorobą z autoagresji, ale dlaczego przebieg choroby u niektórych dzieci jest tak ciężki – tego niestety jeszcze nie wiedzą.