Archiwum Polityki

Ostatnia ofiara Monte Cassino

Gdyby nie Włoch Marco Cocchieri, polscy weterani, przybyli w maju 1994 r. z różnych stron świata na obchody 50 rocznicy bitwy, musieliby nocować na plaży. Sporej części pieniędzy za ich pobyt, mimo gwarancji przedstawicieli polskiego rządu, Cocchieriemu nie udało się odzyskać.

Marco Cocchieri (rocznik 1972) w młodym wieku przejął rodzinną firmę hotelarską w Cesenatico nad Adriatykiem ze względu na chorobę nowotworową ojca. Współpracę z warszawskim biurem podróży Mazovia i jej szefem Stefanem Sulimierskim nawiązał w 1993 r. Organizowali wspólnie kolonie we Włoszech dla dzieci z FSO. Sulimierski przykładnie płacił za usługi. Pieniądze przywoził w kieszeni. Włocha trochę to dziwiło, ale w końcu co kraj, to obyczaj. W lutym 1994 r. szef Mazovii zaproponował Cocchieriemu udział w przygotowaniu obchodów 50 rocznicy bitwy pod Monte Cassino. Pokazał Włochowi rekomendację prezydenta Lecha Wałęsy dla Mazovii. Okazało się, że w imprezie ma uczestniczyć 2500–3000 osób.

Wcześniej, kończąc szkołę, Cocchieri otrzymał powiadomienie, iż w okresie kwiecień–czerwiec 1994 r. może zostać powołany do służby wojskowej. Uprzedził o tym swego partnera. – Wystarczył jeden telefon z Warszawy do naszych władz – opowiada – i wpisano mi w dokumenty, że jestem głową rodziny, co zwalniało z wojska.

Włosi mieli przygotować noclegi oraz po dwa posiłki dziennie. Obiecano im 10 proc. należności po rezerwacji pokoi, 40 proc. w momencie przybycia grupy, resztę zaś w chwili odjazdu. Nie ma żadnej umowy sporządzonej przez obie strony. Jest tylko pismo z nadrukiem „Komitet Organizacyjny Obchodów 50 Rocznicy Bitwy pod Monte Cassino. Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych” podpisane przez Stefana Sulimierskiego. W punkcie „cena uzgodniona” pozostawiono wolne miejsce.

Istnieje tylko jeden egzemplarz tego pisma, i mam go ja – twierdzi Cocchieri. – Gdybym był nieuczciwy, mógłbym wpisać jakąś kwotę. Ale chcę tylko tyle, ile mi się należy. Zaliczkę, 60 milionów lirów, otrzymałem dwa tygodnie przed imprezą.

Polityka 3.2000 (2228) z dnia 15.01.2000; kraj; s. 67
Reklama