W sanktuarium w Licheniu przy schodach pokutnych ustawiono podobizny największych zbrodniarzy naszego wieku: Adolfa Hitlera, Józefa Stalina oraz Jerzego Urbana. Przed kościołem pod pomnikiem papieża uwieczniono wizerunki kustosza świątyni i prezesa Budimeksu, jej głównego wykonawcy.
– Mecenasom należy się chwała – uważa ksiądz Eugeniusz Makulski, kustosz licheńskiego sanktuarium. Przyznaje, że jedna z postaci pod papieskim pomnikiem ma jego rysy. – Ale nie ma w tym nic z wywyższania się. W końcu utrwalono mnie i prezesa Tuderka jedynie u nóg papieża. Nigdy nie brałem pod uwagę stref przeznaczonych tylko dla świętych.
W innej części Polski, w Wieliczce, podczas uroczystego odsłonięcia sklepienia kaplicy na wiernych z góry spojrzeli: Matka Boska, papież, kardynał oraz miejscowi księża, urzędnicy i politycy. Były wojewoda uronił łzę ze szczęścia. Burmistrz się trochę zdenerwował, a poseł nie mógł siebie rozpoznać. Dyrektor kopalni zdziwił się tylko, że do sfer niebieskich trafił w zielonym garniturze. Zielonych marynarek nigdy nie nosił.
Być może ksiądz kardynał, wojewoda, poseł, burmistrz i dyrektor nie sąsiadowaliby dziś w Wieliczce na firmamencie z Madonną, gdyby nie wielka katastrofa, która kilka lat wcześniej wstrząsnęła miastem. Na pokładzie Mina kopalni soli doszło do potężnego wycieku wody. Woda zagroziła nie tylko zabytkowej kopalni, zaczęła się zapadać znajdująca się nad nią ulica. Z powierzchni ziemi mogło zniknąć kilka domków jednorodzinnych oraz klasztor ze słynącym z łask i cudów obrazem Matki Boskiej Łaskawej, zwanej też Księżną Wielicką.
– Wycieki powtarzały się w każdy czwartek – wspomina Józef Duda, burmistrz Wieliczki. – Mimo ogromnych wysiłków nie byliśmy w stanie zapobiec katastrofie.