Archiwum Polityki

„Cudotwórca czy niszczyciel – Smuda Cienia”

Autorka artykułu Anna Szulc (POLITYKA 48/1999) wypowiada następującą opinię: „Franciszek Smuda (...) dostał czerwoną kartkę za przetrenowanie drużyny”. Opinia ta poparta jest wypowiedziami wybranych przez nią rozmówców. Wyjaśniam, że zarzut ten jest nieprawdziwy. Stosuję metody szkoleniowe powszechnie przyjęte w krajach o wysokim poziomie futbolu. Obciążenia treningowe dostosowuję do indywidualnych potrzeb zawodników. Takie metody stosowałem, gdy prowadziłem drużynę Widzewa i dwukrotnie zdobyłem z nią mistrzostwo Polski. W Widzewie nikt nie zarzucił mi przetrenowania zawodników. W trakcie pracy z Wisłą Kraków moje metody szkoleniowe nie uległy zmianie. Klub ten po wieloletniej przerwie zdobył mistrzostwo Polski, mając aż 17 pkt przewagi nad drugą drużyną w tabeli. Przeciętny piłkarz polskiej ligi jest i tak mniej obciążony treningiem i rozgrywanymi meczami niż piłkarz włoskiej Serii A czy niemieckiej Bundesligi. W artykule znajduje się także opinia dyskredytująca mój profesjonalizm w związku z rzekomym niedocenianiem przeze mnie znaczenia testów wydolnościowych zawodników i „przekarmianiem ich witaminami”. Nigdy nie nadużywałem często niepotrzebnych i bardzo kosztownych testów wydolnościowych. Drużyny, w których przywiązywano dużą wagę do tych badań, walczyły o utrzymanie w lidze, a zespoły prowadzone przeze mnie walczyły o najwyższe miejsca. Jako jeden z nielicznych polskich trenerów poważnie zajmuję się problematyką wpływu właściwej diety i witamin na wyniki osiągane przez zawodników. Nie widzę w tym nic złego.

Zawarta w artykule wypowiedź pana Janusza Kozioła, że w Widzewie większość gwiazd tej drużyny po dziś dzień nie wróciła do normalnej dyspozycji, jest nieścisła.

Polityka 5.2000 (2230) z dnia 29.01.2000; Listy; s. 82
Reklama