„Na mocy rozkazu generała zlecam niezwłoczne wydanie serwisu porcelanowego na 45 osób, liczącej tyleż sztuk srebrnej zastawy oraz kryształowych kieliszków i szklanek do różnych typów win i napojów na bankiet dla 90 osób”. Powyższy, zawierający jeszcze dodatkową listę potrzebnych przedmiotów rozkaz dowódcy 42 amerykańskiej dywizji stacjonującej w zachodniej Austrii gen. Harry´ego J. Collinsa, został skierowany do podpułkownika Homera Kellera, szefa magazynów zdobyczy wojennych w Salzburgu. Po nitce do kłębka. Odnaleziony inwentarz magazynów w Salzburgu jak ulał pasował do rejestru żydowskiego mienia, którego od pół wieku poszukiwali naprzód Węgrzy, a potem żydowskie organizacje reprezentujące ofiary Holocaustu. Z tym tylko, że majątek w cudowny sposób wyparował. Generał Collins, który po zakończeniu wojny osiedlił się i ożenił w Austrii, z żydowskiego majątku nie tylko wyposażył sztab dywizji, ale i swoją prywatną willę. Hojną ręką wynagrodził też wielu oficerów. Słowem majątek rozdano i rozkradziono. Część skarbów wywieziono do USA i po przeprowadzeniu prawnej procedury, jako niezidentyfikowaną zdobycz wojenną, sprzedano w 1948 r. na aukcjach w Nowym Jorku. Szczególnym powodzeniem cieszyła się aukcja brylantów, biżuterii, złotych medali, sreber i porcelany przeprowadzona w galerii Parke-Benet, o której szeroko rozpisywał się „New Jork Times”. Wycenione na 8 milionów dolarów przedmioty sprzedano wówczas za blisko 13 mln!
Węgry pod koniec wojny zostały totalnie ograbione nie tylko z majątku swoich obywateli, ale również i z narodowych skarbów. Naprzód przez Niemców, a potem przez armię radziecką. Pod koniec 1944 r., kiedy front zbliżał się już do Budapesztu, ewakuowano insygnia królewskie z koroną św. Stefana oraz zasoby banku narodowego – 34 tony złota w sztabach do sztolni pod Veszpremem.