Spotkaliśmy się z marszałkiem w gorącym dla koalicji okresie, w czasie kolejnego przesilenia w AWS, związanego ze sprawą ministra skarbu Emila Wąsacza. Siłą rzeczy ważnym tematem rozmowy była napięta sytuacja w Akcji Wyborczej Solidarność, co już od dawna w dużej mierze określa klimat polityczny w kraju. Marszałek Płażyński był wyraźnie zaniepokojony odśrodkowymi tendencjami w swoim klubie parlamentarnym. Stwierdził, że w ciągu dwóch lat, niestety, nie udało się stworzyć klimatu wzajemnego zaufania w AWS, nadal mniejsi partnerzy polityczni nie ufają większym, a kiedy notowania w rankingach popularności od wielu miesięcy są bardzo niskie, wzmacnia się tendencja do zdobywania poparcia na własną rękę. – Innego układu personalnego nie uda się jednak szybko stworzyć – powiedział Płażyński. – Elita w poszczególnych partiach jest już stabilna. Niemniej, już na samym początku funkcjonowania tego układu popełniono błędy. Jak może dobrze funkcjonować rząd, jeśli w Sejmie kluczowe stanowiska przewodniczących niektórych sejmowych komisji zajmują politycy AWS nie zgadzający się z programem gospodarczym gabinetu Jerzego Buzka? To można i trzeba zmienić. Usunięto z klubu posła Słomkę, który także kontestował politykę rządu i na pewno klub na tym nie stracił. Należało to zrobić wcześniej. Wielu posłów swoją siłę czerpie z samego faktu przynależności do AWS. Pozbawieni tego atutu nagle nikną.
Marszałek Płażyński podkreślił, że same zmiany personalne nie przyniosą efektu, potrzeba by zmienił się sam styl sprawowania władzy, by AWS zaczęła konsekwentnie wspierać działania swoich ministrów. – Sądzę, że w sytuacji takich podziałów, jakie pojawiły się w AWS, nawet premier Krzaklewski niewiele by mógł zdziałać. I samo mechaniczne dyscyplinowanie posłów już nie wystarczy, przeciwnie, może zwiększyć ich determinację.