Twórczość Iwaszkiewicza – owszem, interesuje badaczy, trudno jednak mówić o jej rzeczywistym funkcjonowaniu. Wciąż jeszcze nie wyklarował się kanon tego, co uznane może być za najważniejsze w wyjątkowo bogatej spuściźnie po nim, ale raczej się nad tym nie dyskutuje. Za to życie poety, widziane z pewnego oddalenia, okazuje się niesłychanie bogate i fascynujące: wciąż publikowane są nowe dokumenty, nowe interpretacje i opracowania. Na dodatek zainteresowanie wydobyło inne elementy biografii, nie te, które wydawały się godne wyświetlenia tuż po śmierci pisarza. Chyba nikt nie ma ochoty na odgrzewanie starego tematu „Iwaszkiewicz i PRL”, łącznie ze mną, choć swego czasu uważałam, że warto.
Gdy umrę, nie płacz
W ostatnich latach ukazały się nawet dwie powieści, których bohaterowie wzorowani są na Jarosławie Iwaszkiewiczu. Wydany w zeszłym roku utwór Eugeniusza Kabatca „Pogoda burzy nad Palermo” osnuty jest wokół pobytu poety na Sycylii, w związku z przyznaniem mu Premio Mondello w 1979 r. Bohater nosi nazwisko Iwaszkiewicz, a cały tekst mocno inkrustowany jest cytatami z jego twórczości. Trudno byłoby nazwać tę książkę powieścią biograficzną – to raczej rodzaj wizji, w której dosłowność w posługiwaniu się faktami i cytatami oraz niezachwiana wiara autora w słuszność tego typu postępowania mogą budzić zdumienie. W powieści Witolda Zalewskiego „Wyspa umarłych, wyspa miłości” (wydanej w 1994 r.) tego typu dosłowność nie pojawia się. Autor prowadzi z czytelnikiem przewrotną grę: jego bohater zarazem jest i nie jest Iwaszkiewiczem, biografia została w wielu istotnych punktach odpodobniona, a jako alibi na drugim czy nawet trzecim planie pojawia się pretekstowo postać nazywana „Iwaszkiewicz”.