Archiwum Polityki

Wybieg doskonały

Gdyby ktoś spojrzał z zewnątrz na to, jak gatunek ludzki postępuje ze swoją planetą, mógłby być nieco zdumiony. Z jednej strony ludzie dla pieniędzy niszczą środowisko naturalne, przez co ginie coraz więcej zwierząt; z drugiej – za ciężkie pieniądze odtwarzają to środowisko, budując w centrach wielkich miast sztuczne raje dla zagrożonych gatunków. Taki raj mieści się np. w zachodniej części Berlina – to jeden z najlepszych ogrodów zoologicznych w Europie.

W pomieszczeniu z szyldem: południowo-wschodnia Azja panuje tropikalny upał. Powietrze jest gorące i wilgotne. Jest to hala wolnego lotu, gdzie mieszka ponad 20 gatunków ptaków. Ryby umieszczono w sadzawce zasilanej przez sztuczny strumyk. Między kwitnącymi krzewami hibiskusa przemykają malutkie kanczyle (rodzaj karłowatego jelonka zamieszkującego m.in. Indie i Cejlon). Wystarczy więc wysiąść na stacji metra Zoo i przejść niewielki kawałek, żeby z hałaśliwego centrum miasta przenieść się do deszczowego lasu azjatyckiego; do jego doskonałej imitacji.

Berlińskie zoo ma długą tradycję. W połowie ubiegłego stulecia władcy pruskiemu Fryderykowi Wilhelmowi IV znudziła się królewska menażeria. Część zwierząt zatem zjedzono, a pozostałą król przekazał miastu. Tak wyglądał początek pierwszego ogrodu zoologicznego w Niemczech. Kolekcja szybko się powiększała. Niemcy mieli wtedy kolonie i masowo sprowadzali z nich nieznane w Europie gatunki. Chodziło o to, by było ich jak najwięcej. Co sprawiało oczywiście, że klatki były mikroskopijnych rozmiarów. Zoo w pierwotnej wersji było po prostu żywym muzeum.

Gdy Karl Hagenbeck, handlarz zwierzętami i założyciel ogrodu zoologicznego pod Hamburgiem, udowodnił, że zwierzęta, którym zamiast klatek da się namiastkę wolności w postaci wybiegu, przeżywają łatwiej i rozmnażają się o wiele lepiej (pisaliśmy o tym w Raporcie „Uwolnić słonia” POLITYKA 44)), ogród berliński zaczął się zmieniać, choć nie od razu. Na przełomie wieków zoo próbowano zmienić w bajkowy świat w środku miasta. Zwierzęta trzymano w egzotycznych budynkach mających kojarzyć się z architekturą regionu, z którego pochodzą. Słonie mieszkały w pagodzie, antylopy w meczecie, inne zwierzęta np.

Polityka 50.2000 (2275) z dnia 09.12.2000; Społeczeństwo; s. 100
Reklama