Pod wpływem opinii generalnego inspektora ochrony danych osobowych prezes lubelskiego sądu zaprzestał wydawania zezwoleń dziennikarzom na wgląd do akt, ponieważ są tam tzw. dane wrażliwe. Gdyby zakaz się utrzymał, byłby poważnym utrudnieniem dla profesjonalistów odpowiedzialnych za słowo (chcą zgłębić istotę sprawy, a nie zbierać plotki w bufecie sądowym), ograniczeniem wolności prasy i prawa społeczeństwa do informacji. Zamiast jednak prosić o roztropność inspektora, o interwencję ministra sprawiedliwości i Krajową Radę Sądownictwa lub o werdykt Trybunał Konstytucyjny – zaproponujmy kompromis. Zachowując regułę wglądu do akt, zobowiążmy dziennikarzy na piśmie, że danych wrażliwych nie powielą. Dodatkową, techniczną gwarancją byłoby np. wyodrębnienie – na czas lektury – danych osobowych na osobnych kartach w akcie oskarżenia i w aktach głównych. Po co wszczynać długotrwałe spory konstytucyjne między władzą trzecią a czwartą, jeśli wystarczy delikatną materię spiąć spinaczem?