Archiwum Polityki

Paraspecjalizacja

Dziesięciu z dwunastu hiszpańskich koszykarzy, którzy podczas paraolimpiady w Sydney (skąd się wzięła moda na to słowo, deprecjonujące ludzi wprawdzie ułomnych fizycznie, ale o wielkich sercach i wspaniałych charakterach?) zdobyli złoto, udawało kalectwo – poinformowała prasa. Oszustwo, czyli – bądźmy wreszcie w zgodzie ze słownikiem (para oznacza nie, niby, prawie, zaprzeczenie drugiej części słowa) – parakalectwo zarzucił tamtejszym władzom sportowym dziennikarz, który z premedytacją wziął udział w mistyfikacji. Jeśli oskarżenie się potwierdzi, sportowcy stracą medale, bo zdobyli je w nierównej walce. Poza nielicznymi wyjątkami, które są naszym patriotycznym powodem do dumy, większość polskich zwykłych, nie tych „para”, sportowców wybiera dla swych karier trzecią drogę. Będąc kompletnie niesprawnymi, ambitnie podejmują rywalizację z zagranicznymi zawodowcami, którym nic fizycznie nie dolega. Ta wąska – w światowym wymiarze – specjalizacja naszego sportu występuje zwłaszcza w grach zespołowych i w sportach walki. Po kilku dniach telewizja sprecyzowała, iż paraolimpijski turniej koszykówki nie polegał – jak mogło się zdawać – na rywalizacji inwalidów na wózkach. Grali tam całkiem sprawnie biegający sportowcy, tyle że upośledzeni umysłowo. Ta informacja zmienia adresata naszego komentarza do wydarzeń. Otóż w polskich warunkach udawane rzeczywiste bądź odbierane jako takie przez opinię publiczną upośledzenie umysłowe nie wiąże się z żadnym AZS-em.

Polityka 51.2000 (2276) z dnia 16.12.2000; Fusy plusy i minusy; s. 102
Reklama