Archiwum Polityki

Talerz polski

Idą święta – czas wielkiej biesiady. Atmosfery tego beztroskiego ucztowania chyba nie popsuje w tym roku strach przed skażona wołowiną – nieobecną w tradycyjnych bożonarodzeniowych jadłospisach. Do niedawna była to okazja, aby się najeść na zapas, na chude tygodnie i miesiące kartkowej aprowizacji. Czasy się zmieniły – rynek żywności przeszedł prawdziwą rewolucję – czy odmieniły się nawyki i obyczaje żywieniowe rodaków? Czy zaczęliśmy jadać mniej? Czy zaczęliśmy jadać zdrowiej? W jaki sposób naszymi decyzjami kieruje niewidzialna ręka reklamy?. Słowem: co dziesięć lat wolności zmieniło na talerzu?

Pomiędzy oczekiwaniami lekarzy i specjalistów żywienia a naszymi upodobaniami kulinarnymi zieje przepaść. Z jednej strony – świadczą o tym dane GUS – w ostatnim dziesięcioleciu zaczęliśmy jeść mniej ziemniaków, masła, tłustego mleka i mięsa wołowego, a więcej – owoców, drobiu i tłuszczów roślinnych. Ale nie zmieniły się złe nawyki: warzywa jemy rozgotowane, ziemniaki obficie solimy. Jak pokazał ostatni sondaż CBOS „Nawyki żywieniowe i upodobania kulinarne Polaków” – zaledwie 14 proc. ankietowanych przestrzega zaleceń dotyczących prawidłowego odżywiania i tylko 45 proc. je codziennie owoce między posiłkami.

– Jestem przybita tymi wynikami – przyznaje dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie. Nie ma tygodnia, by nie udzielała wywiadu na temat zdrowego odżywiania, pracuje w Radzie Promocji Zdrowego Żywienia, w Instytucie Diety Śródziemnomorskiej – najwyraźniej bez efektu, bo w cytowanym sondażu za tą właśnie dietą (zalecaną w całej Europie) opowiedziało się zaledwie 1 proc. Polaków, a za tradycyjną polską kuchnią aż 66 proc. Jeszcze dłużej niż dr Wojciechowska polską dietę stara się modyfikować prof. Wiktor Szostak: – Kiedyś walczyłem o państwową politykę wyżywienia narodu, a dziś muszę walczyć o rzetelną informację dla konsumentów. Okazuje się to znacznie trudniejsze.

Na co nas stać

Czy rozczarowanie ekspertów nie jest przesadne? Jeszcze pod koniec lat 70. Polska znajdowała się wśród krajów o najwyższym spożyciu masła na świecie, na stołach królował boczek.

Z rynkowego punktu widzenia najważniejszy był początek minionej dekady. W latach 1989 i 1990 nastąpił przełom – urynkowiono ceny żywności, ale odtąd wszystkie towary można było kupić bez trudu.

Polityka 51.2000 (2276) z dnia 16.12.2000; Raport; s. 3
Reklama