Archiwum Polityki

Zero do zera

Jeden z bohaterów powieści Italo Calvino „Jeśli zimową nocą podróżny” postanowił nauczyć się nie czytać. Oryginalny ów zamiar przypomniał mi się, gdy z rosnącym znużeniem przyglądałem się naszym reprezentantom grającym towarzyski mecz z Finami – sprawiali wrażenie, jakby chcieli opanować do perfekcji sztukę niegrania w piłkę. Niby wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, futbolówka przemieszcza się wzdłuż i wszerz boiska, czasem nawet zbliża się na niebezpieczną odległość do bramki rywala, a przecież z góry wiadomo, że nie wleci do siatki. W meczu z Finlandią raz nawet wpadł do bramki nasz zawodnik, ale piłka – nie miała prawa. W tym czasie trener biało-czerwonych Jerzy Engel przechadzał się spokojnie wzdłuż placu gry, gdyż wszystko przebiegało zgodnie z przedmeczowymi ustaleniami. Taktyka, która zaczynała przynosić pierwsze rezultaty w schyłkowym okresie panowania poprzedniego trenera – ostatni raz Polacy strzelili bramkę w sierpniu ubiegłego roku – jest zaraźliwa i udziela się naszym rywalom. W ostatnich sezonach gracze z białym orłem na piersiach spotykali się z drużynami słabymi, średnimi i naprawdę wielkimi, i co się okazywało? Wirtuozi boisk, natchnieni dryblerzy, urodzeni łowcy goli, wszyscy oni nagle zapominali, jak gra się w piłkę nożną. I na tym na razie polega wkład naszej myśli piłkarskiej w rozwój europejskiego futbolu.

Polityka 19.2000 (2244) z dnia 06.05.2000; Komentarze; s. 13
Reklama