Archiwum Polityki

Ameryka na księżycu

Rozmowa z Milošem Formanem, reżyserem filmowym

Akcja „Człowieka z księżyca” i „Skandalisty Larry’ego Flynta” rozgrywa się na przełomie lat 70. i 80. Bohaterami obu filmów są ludzie mediów. Pojawia się w nich podobny problem – przekroczenia granicy między prywatnością i działalnością publiczną artysty. Co pana przyciąga do takich tematów?

Zarówno Larry Flynt jak i Andy Kaufman, bohater „Człowieka z księżyca”, nie są postaciami z pierwszych stron gazet, choć pod wpływem pewnych okoliczności stają się nimi, ale na krótko. Obaj buntują się przeciwko konformistycznym zwyczajom amerykańskiego społeczeństwa. Na tym jednak podobieństwa obu filmów się kończą. Mimo że scenariusze do nich pisali ci sami ludzie, nie sądzę, abym się powtarzał. „Skandalista” jest opowieścią o swobodzie tworzenia, o tym, jak zepsuty do szpiku kości człowiek stał się w systemie demokratycznym symbolem walki o wolność. „Człowiek z księżyca” zaś to biografia komika, którego surrealistyczne poczucie humoru zmieniło wrażliwość milionów Amerykanów.

„Skandalista” to także historia człowieka, który zrewolucjonizował amerykańską kulturę.

Flynt jest postacią pełną sprzeczności. Do dziś nie wiem, kim jest naprawdę. Grzesznikiem, który nieświadomie powtarza gesty proroka? Cwaniakiem, cynicznie wykorzystującym ciekawość czytelników brukowego pisma? Prawdopodobnie jest tym wszystkim jednocześnie. Ale kim bardziej – nie mam pojęcia. Kaufman to także postać zagadkowa. Jego tajemnica polega na tym, że schodząc ze sceny, nigdy nie przestawał grać.

Dla Amerykanów Kaufman to niemal narodowa instytucja jak Howard Stern, prezenter radia NBC, słynący z łamania obyczajowych tabu. Dla Europejczyków humor i postępowanie Kaufmana wydają się mało zrozumiałe, by nie powiedzieć – prymitywne.

Polityka 20.2000 (2245) z dnia 13.05.2000; Kultura; s. 56
Reklama