Brytyjski tygodnik naukowy „Nature” opublikował niedawno artykuł dotyczący jednego z najciekawszych odkryć paleoantropologii XXI w. Pięć lat temu zespół Zeresenay’a Alemsegeda z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Lipsku odnalazł w regionie Dikika w Etiopii szczątki dziecka. Ostrożne i żmudne wydobywanie kości uwięzionych w piaskowcu – robiono to między innymi za pomocą dentystycznego wiertła – trwało pół dekady. Ale ten czas benedyktyńskiej pracy uczonych w pełni się opłacił. Wydobyli bowiem prawie kompletny szkielet trzyletniej dziewczynki, która żyła przed ok. 3,3 mln lat. Miejsce znaleziska i wiek szczątków natychmiast przyniósł nowemu okazowi miano Dziecka Lucy. Żeby wyjaśnić, jak kolosalne ma to znaczenie, trzeba cofnąć się do momentu odnalezienia kości jego słynnej matki.
Gorąca etiopska pustynia w regionie Afar (położonego niedaleko Dikika) to wyjątkowo nieprzyjazne miejsce. Dlatego w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zaledwie garstka paleoantropologów miała odwagę zapuszczać się na te tereny. Francuski uczony Maurice Taieb, który przybył tam w 1966 r., wspomina na łamach „Nature”, że nieraz zdarzało się, iż życie jego i współpracowników wisiało na włosku. Oprócz wyjątkowo ciężkich warunków klimatycznych, w regionie tym trwały konflikty etniczne. Pewnego razu – opowiada Taieb – w pobliżu obozu naukowców pojawiło się nagle czterech ludzi z plemienia Issa, trzymając w rękach karabiny maszynowe. Tymczasem ochrona obozowiska oraz pracujący na wykopaliskach robotnicy pochodzili z konkurencyjnego plemienia Afar, toczącego od niepamiętnych czasów zażarte walki o bydło i pastwiska z Issa. Widząc uzbrojonych wrogów, natychmiast wzięli nogi za pas. Taieb wspomina, że uratowała go zimna krew – cicho szepnął do swoich kolegów: „Chyba trzeba będzie zaprosić ich na herbatę”.