Kiedy jednak w czerwcu przed fundacją Porozumienie Bez Barier wysypała się z samochodów grupa oficerów Centralnego Biura Śledczego, dwóch prokuratorów oraz pracownicy wynajętej firmy informatycznej (do sprawdzenia twardych dysków), pracownice fundacji były przekonane, że chodzi o zupełnie inną sprawę. Tę, którą opisała reporterka „Życia Warszawy”, docierając do dokumentów fundacji. Była tam lista darczyńców, która powstała, zanim jeszcze zarejestrowano fundację. Jest lista darczyńców, a nie było fundacji, to komu dali pieniądze? – pytała gazeta.
Jolanta Kwaśniewska wyjaśniła, że przez nieistniejące konta niepowstałej jeszcze wtedy fundacji nie przepływała żadna gotówka, tylko pieluchomajtki i olej. A w zasadzie pieluchomajtki też nie, bo poszły wprost od biznesmena Januarego Gościmskiego (czołowa pozycja na liście darczyńców) do rodzinnego domu dziecka Henryki Krzywonos, słynnej gdańskiej tramwajarki z czasów pierwszej Solidarności. Olej też. – Sąsiadka pani Krzywonos napisała do mnie list – to skandal, że w wolnej Polsce Henia nie ma na dom dziecka, a ja jako żona komucha mam. No to powinnam pomóc – mówi prezydentowa. Swoją metodą żona prezydenta wydzwaniała po znajomych, przekazując im adres pani Heni. No a potem chciała im podziękować. Stąd ta lista – mówi.
O to, czy owe pieluchomajtki i olej można zakwalifikować jako „zabór rzeczy ruchomej i przywłaszczenie”, najprościej było zapytać prokuratora Ireneusza Kunerta z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach (to ten prokurator, który listami gończymi w gazetach ściga, na skutek zeznań Dochnala, Władysława Bartoszewicza, byłego szefa Polkomtela), bo wraz z oficerami CBŚ wizytował fundację. Niestety, nie mógł niczego powiedzieć. Powinność swoją organy ścigania wykonywały „w sprawie” (jak się okazało – futra – dop.