Uważam, że obecna skłócona rada działa na szkodę gminy, więc trzeba dać społeczeństwu szansę wyboru nowej, nawet kosztem odwołania także wójta – mówi Ryszard Chomicz.
Radni, których chciałby odwołać wójt, przez 10 lat należeli do jego najbliższych współpracowników. – Wójt okazał się lokalnym Łukaszenką, małym człowiekiem, który nie rozumie reguł samorządności ani demokracji – mówi Janusz Gargała, przez dziesięć lat członek zarządu gminy Kobierzyce i przewodniczący Porozumienia Społecznego popierającego wójta.
Wójt znajduje pieniądze
Ryszard Chomicz został wójtem Kobierzyc w 1990 r. W stanie wojennym został internowany i wyrzucony z pracy. W rodzinnym Małuszynie prowadził fermę kur. W wyborach na wójta dostał 21 z 22 głosów.
Gmina składała się wtedy z dziury w kasie i skrzyżowania, na którym wójt znalazł pieniądze. Pieniądze leżały w tzw. węźle bielańskim, czyli skrzyżowaniu autostrady A-4 Berlin–Wrocław–Kraków z drogami z Poznania do Pragi i z Warszawy do Wiednia. Wójt kazał za pożyczone pieniądze zrobić lotnicze zdjęcia gminy i wydrukować kolorowe foldery, które rozesłał do 120 biur handlowych na całym świecie. Wkrótce w Kobierzycach zaczęli pojawiać się kontrahenci.
W 1993 r. Cadbury Poland kupiła 6 ha gruntu za ówczesne 24 mld zł (2,4 mln nowych). W rok później w nowej fabryce ruszyła produkcja czekolady. Holenderskie Makro Cash and Carry zapłaciło za 7,5 ha ziemi 23 mld zł. Wyszło trzy miliardy za hektar; w tym samym czasie w Namysłowie Schöller zapłacił pół miliarda za hektar i wszyscy zachłystywali się świetnym interesem. Po dwóch latach powstała hala handlowa o powierzchni 10 tys. m kw. Obok fabryki czekolady amerykański Cargill wybudował kosztem 35 mln dolarów USA imponującą fabrykę syropu glukozowego.