Niechętny poprzedniemu rozszerzeniu NATO i na ogół szukający sensacji dziennik „Washington Times” odkrył nagle, że Rosjanie rozmieścili broń nuklearną w obwodzie kaliningradzkim. Prezydent Władimir Putin zdementował tę informację jako „absurdalną”. Być może amerykański dziennik szykuje jakiś test dla nowej ekipy prezydenckiej w Waszyngtonie, lecz nie wygląda to poważnie. Najpoważniej natomiast wygląda artykuł pani Condolezzy Rice, która będzie w nowej ekipie zajmować się problemami bezpieczeństwa kraju. Artykuł w „Chicago Tribune” zapowiada zmianę polityki Waszyngtonu wobec Moskwy, pani Rice nie jest zadowolona z postawy dotychczasowej ekipy Billa Clintona, która jej zdaniem zadowalała się „szczęśliwym szczebiotem”, czyli – jak można sądzić – nie przedstawiała Moskwie żadnych swoich postulatów i zaświadczała wbrew rzeczywistości, że Rosja realizuje reformy. Słowem Waszyngton sygnalizuje usztywnienie kursu. Jednocześnie pani Rice stwierdza, że ani w Ameryce, ani w Europie nie ma zgody co do tego, jakie powinny być następne kroki wobec Rosji. Byłoby źle, gdyby nowy amerykański prezydent rozpoczął nową politykę bez dyskusji z europejskimi sojusznikami.