Archiwum Polityki

Amerykanie w pokrzywach

O wycenionym na prawie pół miliarda dolarów Nowym Mieście krakowianie po raz pierwszy usłyszeli trzy lata temu. Na przełomie tysiącleci stary senny gród miał się zamienić w tętniącą życiem metropolię. Tam gdzie miały powstać biura, hotele i multikino, nadal jednak rosną wyłącznie pokrzywy.

Zanim Tishman Speyer Properties, potentat na rynku nieruchomości, zjawił się w Krakowie, miał już na swoim koncie takie inwestycje jak Rockefeller Center w Nowym Jorku i Sony Center w Berlinie. Był rok 1997. Cztery lata wcześniej wojewoda krakowski, gmina Kraków i Polskie Koleje Państwowe utworzyli spółkę pod nazwą Krakowskie Centrum Komunikacyjne. Spółce chodziło o jedno: o zagospodarowanie 15 hektarów ziemi, w większości należących do PKP, leżących odłogiem w samym centrum miasta, tuż obok Dworca Głównego.

Ogłoszenie konkursu na architektoniczną wizję terenu i przetargu na inwestora strategicznego zajęło KCK wiele długich miesięcy. Ostatecznie do przetargu stanęły dwie firmy: niemieckie konsorcjum DPI Domberger Partner i amerykański Tishman Speyer Properties.

Przetarg wygrali Amerykanie. Z początkiem 1998 r. krakowski magistrat podpisywał już umowę z TSP. Powołano nową spółkę pod nazwą Tishman Speyer Properties Polska. Udziałowcami stali się gmina Kraków i TSP, który zadeklarował wybudowanie w Krakowie Nowego Miasta z biurowcami, hotelami i multikinem. Amerykański inwestor zadeklarował również swoją pomoc w zaprojektowaniu i wykonaniu nowego układu komunikacyjnego przy Dworcu Głównym. Z umowy wynikało, że do nowej spółki miasto wnosi trzy działki, wycenione na ponad 11 mln zł. Gmina obiecała, że na inwestycję wyda 300 mln zł. Amerykanie postanowili zainwestować prawie pół miliarda dolarów.

Z prawdziwie amerykańskim optymizmem zabrali się do opracowywania planów. Torben Nielsen, dyrektor Tishman Speyer Properties na Europę Środkową, z natury jest optymistą. Wierzył i nadal wierzy w Kraków. – To miasto o wielkim potencjale, być może największym w tej części Europy – przekonuje sam siebie. Chociaż liczba mieszkańców Krakowa zwiększyła się w ciągu dwustu lat czterdziestokrotnie, to centrum miasta niewiele się zmieniło.

Polityka 3.2001 (2281) z dnia 20.01.2001; kraj; s. 26
Reklama