Coraz częściej miasta i gminy występują na drodze sądowej przeciwko Skarbowi Państwa. Władze samorządowe skarżą administrację rządową z powodu nieprzekazania pieniędzy zagwarantowanych wcześniej na konkretną działalność komunalną (wynagrodzenia nauczycieli, metro). Pozew złożony przez prezydenta Warszawy Pawła Piskorskiego będzie miał rangę symboliczną. Czy niewywiązanie się ministra finansów z obowiązku przelania 23 mln zł dotacji dla stolicy może on skwitować stwierdzeniem, że „bilans roku 2000 jest już zamknięty i nie ma pieniędzy”? Ustawa budżetowa to przecież najważniejszy po konstytucji akt prawny oraz plan finansowy państwa. Zgodnie z nim zwykli ludzie oraz podmioty gospodarcze kreślą swą przyszłość, a władze lokalne na podstawie ustawy samorządowej inwestują i zaciągają zobowiązania wobec kontrahentów. Wszystko to ma swoje skutki prawne, liczone w pieniądzach. Za niespełnione deklaracje polityczne rozliczają wyborcy. Za niewykonanie zobowiązań prawnych trzeba odpowiedzieć przed sądem.